Page 81 - 39_LiryDram_2023
P. 81
uwydatniają powszedniość i powszechność mistycznego objawienia.
Osiedle opisane przez Amejko musi być miej- scem niesłychanie gościnnym, gdyż Szechina zamieszkuje tam dosłownie każde duchowe M1. Skoro Pielgrzym z antologii Kuciak mógł doznać wizji pod wpływem pysznej pizzy, to dlaczego Erykowi Pakerowi miałaby zostać odmówiona łaska spotkania Pana w maszynie do napojów „na fitnesie”, a onaniście Digita- lowi – nad patelnią ze smażonymi ziemnia- kami? Męczennikowi Szopenchałerowi boskie sedno bytu objawia się z kolei na ósmym pię- trze, świętej dziwce Apolonii – w klitce, gdzie bzyka się z klientami, a ochroniarzowi Patry- kowi i Edycie Kasjerce – w hipermarkecie:
Najpierw głowa świętego Jana
na styropianowej tacy do rąk Edyty podjechała – jakby na znak Nadejścia. Potem czteropak Cnót Głównych zakwilił: „piiiip!”. Dalej jechało Dziesięć Przykazań (plus dwa dodatkowe w promocji). Sumienie na wagę do degustacji.
I wieczność bez konserwantów.
Po co Bóg objawia się mistykom? Ci usank- cjonowani licencją Kościoła są jego agentami do zadań specjalnych w precyzyjnie obmy- ślonym planie zbawienia. Apokryficzny Bóg Amejko wydaje się inny niż ten zamknięty w Kanonie. Jego poczynania nie wyglądają na zaplanowane. Stworzenie wychodzi mu trochę przez przypadek, świat jest nieudol- nie „ciapnięty”, a z ludźmi to już zupełnie nie wiadomo, co począć (szczególnie z tymi z Osiedla). Taki Stwórca aż się prosi o po- traktowanie go anarchomistycznie. Nie ma w sobie nic z władcy. To raczej mały chłopiec, który wysypał z pudełka zbyt trudne puzzle i szuka kogoś, kto pomógłby mu je poukładać.
Do Szymona Chałupnika przychodzi z chałturą. A raczej nie przychodzi, tylko zjeżdża windą z nieba. Prosi, żeby Szymon poskładał do ku- py kawałki, które pozostały po dziele Stworze- nia i nijak do siebie nie pasują. Mistyk zgadza się w dwa dni uwinąć z robotą. Jednak kiedy udaje mu się jakoś sklecić miłość z wzajemno- ścią, piękno z dobrem (choć trzeba było jed- nemu końcówkę odłamać, a drugiemu dokle- ić), starość ze zdrowiem, a życie z sensem (to najtrudniejsze, musiał je nad palnikiem ga- zowym skleić) – prywaciarz niebieski zapomi- na towar odebrać, a tylko w podzięce przysy- ła windę (szkoda że jeździ wyłącznie w jedną stronę, do nieba).
Podobny interes ma Pan do Ariela, krawca na umyśle ciężkiego. Nie przybywa do niego windą z nieba, lecz z poselstwem i workiem ścinków wysyła brata.
– To jest nasz świat, Arielu! – mówił brat. Popatrz: każden szcząteczek z Całości wykrojony, ślad Jedności jeszcze w sobie nosi, rana jego nitkami broczy, rękę
w nią włóż i zapłacz, a potem, Mesjaszu Krawiecki, świat ten szwem ocal!
Ariel – w jeździe mistycznej na swej Prima- donnie z zakładów Singera – szyje niestru- dzenie, by ścieg mocny znaleźć i świat od rozpadu ocalić. Bohater Amejko uprawia to, co pisarka uznała za sedno swojego literac- kiego rzemiosła:
Ja SZTUKUJĘ świat (lubię dwuznaczność tego słowa), dorabiam mu znaczenia, których dotąd nie było, po swojemu próbuję odszyfrować sens ukryty
w widzialnym.
Poszerzaniem sensu zdarzeń przez doszywa- nie do nich znaczeń „z innej parafii” zajmuje
kwiecień-czerwiec 2023 LiryDram 79