Page 90 - 39_LiryDram_2023
P. 90

  metafizycznym. Szopenchałer osiąga stan, który święty Jan od Krzyża nazwał w Dro- dze na Górę Karmel „ogołoceniem ducho- wym”. Kolczaste łupiny (o których również pi- sał hiszpański karmelita) „wyszorowały duszę Szopenchałera do czysta, do dna jak druciak brudną patelnię” – po czym zniknęły, unie- sione przez falę. Morski żywioł ogołocenia po- rwał ze sobą wszystkie rzeczy „tak zmysłowe, jak i duchowe” (Droga na Górę Karmel) – ból, ulgę, radość, myśli i wspomnienia. A potem – pisze Amejko – to już „cały Wszechświat wymyło – a nawet nasze Osiedle!!!”. Szopenchałer, nie ruszając się z blokowiska, przeszedł drogę na Karmel. Od „ciemności wewnętrznych”, przez „ogołocenie ducho- we”, dotarł aż do „wzniosłej szczęśliwości” – tak można by to ująć w nomenklaturze Jana od Krzyża. Mówiąc zaś inaczej, w języku bliż- szym filozofowi, od którego osiedlowy święty wziął swoje imię:
Piscis („Umrzemy, potem niebo wyprze cię- żar./ To my będziemy płynąć, a nie czas.// Myli się Platon: dusza nie ma skrzydeł./ Ma skrzela i srebrne łuski”); tym samym wresz- cie, który wypełnia „dno stromej studni, wy- drążonej w niebie”:
Wejść tam nie można, chyba zajrzeć czasem
przez ramię lustra i sny uchylone,
a jednak stamtąd wszystko to, co jest. Stamtąd zapachy, stamtąd są zaklęcia i jednorożce mowy, stamtąd to,
co jest tak bardzo, że aż być nie musi.
(N. Miłosz, „Wiara”, Dalekie kraje...)
Rolando – apofatyczne puk-puk do nieistnienia
Kiedy już fala wszyściusienieczko ze sobą zabrała, razem z kołdrą i wersalką, wtedy na ósmym piętrze wieżowca odsłoniła się przed Szopenchałerem istota bytu! Zamilkł Szopenchałer, chciał coś powiedzieć, lecz, po prawdzie, nie było już żadnego Szopenchałera ani słów żadnych, ani ósmego piętra, tylko samo sedno z nicości utkane.
Sedno utkane z nicości, a może raczej – ze „wszystkonicości” – to wizja, która pojawia się u wszystkich trzech opisywanych prze- ze mnie autorek. Morska fala ogołacająca Szopenchałera Lidii Amejko jest tym samym odmętem, w który rzuca się bezpowrotnie Schizus Ch. z opatrzonego asteryskami wier- sza „[Goi się w tobie świat...]” Agnieszki Ku- ciak; tym samym, w którym pławi się poetka
orze wszystkonicości” zagarnia rów- nież spore połacie Białej książki innej pozna- nianki – Bianki Rolando. Autorka, zwłaszcza w części „Niebo”, rozwija – niezależnie od Agnieszki Kuciak – zgrabnie ujęty przez tam- tą paradoks istnienia tak mocnego, że może samo się zanegować. Boskie sedno w książce Rolando przypomina ogród o rozwidlających się ścieżkach Borgesa, tudzież Alef Tymote- usza Karpowicza, tyle że autorka oddaje jego istotę za pomocą metafory marynistycznej. Kipiel potencjalności, w której każda z moż- liwości oraz niemożliwości ma równy status i taką samą anarchistyczną moc wybicia się na niepodległość, autorka opisuje w pieśni ósmej – „Mare”:
88 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023
„M
Wielkie, czarne, rozlewające się po policzkach
Nieskończona liczba koncepcji, myśli, konstruktów




















































































   88   89   90   91   92