Page 92 - 39_LiryDram_2023
P. 92
jest totalnym powiązaniem” – pisze Nowak. Z kolei każdy byt okazuje się nie dodatkiem, pozytywnością istnienia, ale ubytkiem, stratą, dobrem zagrabionym z wszechnicy możliwo- ści. „Nic jest bardziej niż coś” – powtarza za Nowakiem Rolando. Na tym negatywistycz- nym credo opiera zarówno swoją teorię ry- sunku, jak i konstrukcję Białej książki.
W rozważaniach poznańskiej autorki splatają się w ciekawy wzór trzy wątki: ontologiczny, teologiczny i estetyczny. Wywiedziona z me- tafizyki Nowaka kwestia bytu „zubażającego” nicość łączy się („łąkami międzymyślowymi” – można by dodać za autorką) z teologią apo- fatyczną. Ta ostatnia głosi, że Boga nie da się pojąć rozumowo ani przykroić do żadnej z ludzkich kategorii. Nie można go zdefinio- wać pozytywnie – trud ten przypominałby wy- czerpywanie oceanu „wszystkonicości” za po- mocą łyżeczki do herbaty. Wszelkie mówienie o Bogu jest zatem u teologów apofatycznych oparte na przeczeniu (greckie apofatikos ozna- cza „przeczący”). Bianka Rolando przywołuje w Małej książce o rysunku mistykę negatywną Mistrza Eckharta i świętego Jana od Krzyża, ale – co ciekawe – kontekst ten, podobnie jak metafizyka Nowaka, służy jej do rozwinięcia zasadniczego wątku rozważań, a mianowicie: estetyki rysunku.
Autorka pokazuje ontologiczną (tak!) różni- cę między szkicem a skończonym obrazem. Szkic, traktowany zwykle jako marginalny i służebny wobec dzieła, zostaje przez Ro- lando zrehabilitowany. „Rysunek jest bardziej niż obraz” – zdaje się mówić artystka. Szkic to magma potencjalności, kłębowisko możli- wych zaistnień i unicestwień, to pierwotny stan, w którym wszystko jeszcze może się zda- rzyć lub samo się zanegować. Obraz zaś jest zawsze ostatecznym wyborem, fragmentem
pierwotnej całości, ograniczeniem palety moż- liwości na rzecz jednej – zwieńczonej autor- skim fiat i finito – wersji dzieła.
Bianka Rolando pisze wprawdzie o rysunku, jednak jej podszyty „smutkiem utraty” wy- wód można potraktować jako uniwersalną re- fleksję na temat sztuki. Co ciekawe, wydana przez Galerię Foksal broszurka (towarzysząca autorskiej wystawie Rysunki – próby chrztu) okazuje się niezwykle bliska książce Gramatyki tworzenia George’a Steinera (Zysk i S-ka, Po- znań 2004), choć sama autorka się na nią nie powołuje. U Steinera estetyka i teologia rów- nież spotykają się na gruncie apofatycznym. Akty kreacji to jednocześnie gesty rezygnacji – przy czym dotyczy to zarówno stwarzania świata przez Boga, jak i tworzenia dzieł sztu- ki przez człowieka. Bóg u Steinera wycofuje się ze swej wszechmocy, aby mogły powstać ograniczone byty. Artysta wybija co do joty intencjonalne zamysły, by na pierwszy plan wybić jeden z nich – wybrany do realizacji. A jednak jest nadzieja: w deseniu skrywają się utracone sensy, trzeba tylko umieć odczy- tywać znaki, zanurzyć się – proponuje Steiner – w „promieniowaniu tła”.
Czym jest promieniowanie tła w kosmosie sztuki? Można je zdefiniować jako odczuwal- ne w skończonym dziele pozostałości po naj- wcześniejszych etapach jego ewolucji, relik- towe ślady po pierwotnym chaosie twórczym. W owym stanie prenatalności – tuż po „wiel- kim wybuchu” natchnienia, a na długo przed ostatecznym zwieńczeniem procesu artystycz- nego – w pracowni twórcy kłębią się neutri- ny fonemów i grafemów, protony barw, figur i linii, neutrony dźwięków, elektrony sekwen- cji filmowych czy pozytony tanecznych póz. W tym absolutnym przepełnieniu każda z czą- stek ma takie samo prawo do zaistnienia lub
90 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023