Page 96 - 39_LiryDram_2023
P. 96
na uniwersytecie. Umarła nagle, prawdopo- dobnie na zawał serca.
Ten kościsty biogram nabiera „nieciała”, gdy do poziomu „bio” i „socjo” dobudowują się płaszczyzny „meta”. Tajemnicze są już same schorzenia bohaterki – pozornie fizjologiczne, a przecież metafizyczne! Serce odmówiło jej posłuszeństwa nie z powodu jakichś ukry- tych wad, nawet nie z uwagi na „miażdży- cowe zapomnienie siebie w funkcjach”, ale dlatego, że pulsujący mięsień został przebity „jednym z tych złotych, ostrych promyków”. Zawiodło zatem nie tyle osierdzie serca, ile jego miłosierdzie. Serce otoczone promie- niami i „łuny kolorowe sugerujące [...] we- wnętrzny blask” – to ewidentna wizualna aluzja. Automatycznie wyświetlają się nam przed oczami obrazy Matki Boskiej z odsło- niętym sercem, a jeszcze dobitniej – portret Chrystusa Miłosiernego namalowany pod dyktando świętej Faustyny.
Jakby mało było dewocyjnych skojarzeń, Bian- ka Rolando wpisuje swoją bohaterkę w kolejne konteksty. Niebiańska plażowiczka, podobnie jak jej przyjaciółka, cierpi na wadę wzroku. Mówi: „Jestem teraz bardzo niewidoma, a tym więcej widzę”. Znowu mamy zatem do czynie- nia z apofatyczną aporią. To, co w ziemskiej perspektywie wydaje się ślepotą czy ciemnotą, w optyce niebiańskiej okazuje się nadwzrocz- nością, „widzeniem obłocznym”.
Oko „kobiety miłosiernej” nie wejrzało jed- nak w boskość ot tak, w błysku wizji. Nie na- leży ona do grona mistyczek – olśnionych, jak Faustyna Kowalska, oślepiającym blaskiem. Przeciwnie – swą wadę wzroku wypracowy- wała za życia mozolnie i stopniowo. Ćwiczy- ła ją wytrwale w codziennym krzątactwie – kiedy czytała po nocach zaległe lektury lub czuwała nad snem dzieci, gdy „szukała pojęć
w bibliotekach dla ociemniałych”, kiedy jeździ- ła samotnie na stypendia i pisała „parę wersji książki o wybaczeniu” lub śpiewała „o litości [...] w zwartych esejach”.
To znów zaledwie realistyczne przyczyny osła- bienia wzroku bohaterki. Warto poszukać innej diagnozy. Bianka Rolando naprowadza na roz- wiązanie, przeciwstawiając sobie dwie cnoty – miłosierdzie i sprawiedliwość (co ciekawe, o opozycji tej pisała także święta Faustyna). „Kobieta o miłosiernym spojrzeniu” to mi- sjonarka pierwszej cnoty, z kolei posłannicz- ką (personifikacją) drugiej jest mitologiczna Temida. Chociaż imię bogini sprawiedliwo- ści w Białej książce nie pada, to jednak ten wzorzec osobowy widnieje w tle, od którego wyraźnie odcina się postać „miłosiernej”. Za- słonięte oczy Temidy symbolizują bezstron- ność w ferowaniu wyroków. Z kolei bohaterka Rolando podważa ślepy obiektywizm bogini. Pyta: jak może być sprawiedliwa ta, która sądzi po omacku, przypominając dziecko ba- wiące się w ciuciubabkę? Niebiańska plażo- wiczka ponad abstrakcyjną sprawiedliwość przedkłada miłosierdzie – miłosierdzie bardzo konkretne, rzeźbione przez „spraw jedliwość” (jak w wierszu Roberta Tekielego), szlifowane dzień po dniu ściernicami detali.
Detale są tym, co prześlepia Temida, a od czego nie może oderwać wzroku „kobieta mi- łosierna”. „Ja widzę tylko detale kulące się w miłosierną całość” – przyznaje. Dodatkowo bohaterka cierpi na „wadę wzroku spowodo- waną łagodnym spojrzeniem”. Jest matką, więc z matczyną wyrozumiałością traktuje zarówno własne dzieci, jak i samozwańczych sędziów ostatecznych. A jednak we fragmen- cie pieśni, wyśpiewywanej dla Blu, pobrzmie- wa oskarżenie. Bohaterka kieruje je nie wobec sług Temidy w ogóle, lecz wobec wyraźnie
94 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023