Page 97 - 39_LiryDram_2023
P. 97

osadzonych w czasie piewców komunistycz- nej „dziejowej sprawiedliwości”:
Przez przymknięte oczy nie widać bolesnych detali
tych ostrych odpryśnięć z kryształowych wazonów
one były kiedyś honorowymi nagrodami z okazji udziału
w jakiejś letniej wojnie połączonej
z koszeniem
bardziej wystających ciał, dłoni
i rozumów z tłumu.
Kryształ za „koszące wyrównywanie” kojarzy się z siermiężnym dizajnem PRL-u. Ten – cał- kiem spory! – detal osadza biografię „kobiety miłosiernej” w dziejowej perspektywie. Nie o spory historyczne jednak Rolando chodzi, ale o urozmaicenie obrazu wyrazistym atry- butem. Dzięki niemu bohaterka wizualizuje mi się coraz wyraźniej. Widzę ją, jak z bólem chwyta się za gorejące serce z dewocyjnych obrazków. Widzę, jak na przekór Temidzie dzierży w dłoniach wagę kuchenną, plasti- kowy mieczyk do ucinania dziecięcych spo- rów oraz róg nieobfitości, z którego wciąż nie może nastarczyć sprawunków. Widzę ją wreszcie w momencie, kiedy taka właśnie – pochylona nad kawą zbożową, pochłonięta rozmową z dziećmi, matka święta codzien- nego krzątactwa – zostaje żywcem wzięta do morskiego Nieba:
Teraz leżę na ręczniku o nieostrych krawędziach
w błyszczącym brokacie siedzimy tu razem, odpoczywając
razem gramy w scrabble, czekając, aż litery roztopi fala
która mieni się niezwykłymi barwami z daleka
wszystkie odcienie miłosierdzia
w nieskończonej ilości
Tu słowa nareszcie wypełniają się potencjalnościami
ich krawędzie ciągle są nabrzmiałe z nadmiaru znaczeń.
Cukrowe dekoracje iBwyżerająca sól
lu spotyka w Niebie jeszcze kilka „nie- osób”: kobietę ze złamanym stawem biodro- wym, syna mleczarza (zwanego „dziewicą z czerwonymi uszami”), czułego ojca o trzy- dziestu dłoniach, czarną Bambolę, wresz- cie – swojego zmarłego z przedawkowania brata Ricarda. Każda z opowiedzianych tu historii pociąga w inną interpretacyjną stro- nę. Znajdą tu coś dla siebie poszukiwacze wrażeń transgresywnych (casus syna mle- czarza), adepci dyskursu postkolonialnego (traumatyczne wspomnienia Bamboli), bu- rzycielki patriarchatu i prządki matryline- arności (kwestia „matczyności” trzydzie- storękiego). Z kolei wskrzesicieli autobio- grafizmu w badaniach literackich ucieszy na pewno gra między autorką a jej teksto- wymi awatarami – Biancą, Bruną, Blu, jak również konsolacyjna wymowa Białej książ- ki, która jest próbą „analizy zbawicielskiej” zmarłego brata8.
Mnie samą bardziej niż wymienione ścieżki interpretacyjne interesuje intuicyjny ruch błądzenia między nimi. Błądzi również – po- między „dawcami opowieści” – narrator „nie- biańskiej” części Białej książki. Co ciekawe, teksty, w których Blu mówi o swojej wędrów- ce po plaży, przemycają jednocześnie wyra- ziste poglądy estetyczne. Pieśń dwudziesta dziewiąta, zwana „antyarchitektoniczną”,
kwiecień-czerwiec 2023 LiryDram 95














































































   95   96   97   98   99