Page 110 - LiryDram_16_2017OK
P. 110
108 LiryDram
lipiec–wrzesień 2017
Isia śni bajkę usnęła zmęczona na zielonym frotte na trawie pod żółtym wzgórzem w cieniu działki słońce z wypiekami na policzkach brodzie i nosie uśmiecha się i słychać srebrzysty chichot zajączka
tylko skąd przy rozpuszczonych falach włosów pełnych złota w tysiącach odcieni jasiek jak z lodu z niebieskimi mrozami senek podnosi duże oczy
wiesz śnił mi się piękny sen wiem odpowiadam i czytam wcześniej składając od słońca parasol
ale Tati to nie jest żaden wiersz tylko podglądanie na kartce
z huśtawki
samotny pierwszy raz tu
byłem z tatą mama w domu zapominając że jest kwiatem gotowała grochówkę na smalcu
dzwony agitują do kościoła
mały Johny kolejne stracone pokolenie w dredach na ławce kanalizuje poemat ekologiczny
apele - ulotki kaleczyły drzewa
opuszczony przez tatę
w imię jutra w imię moje dla protestu z kumplami przy piwie
huśtam się wyżej i wyżej