Page 87 - LiryDram_16_2017OK
P. 87
tylko konsekwentnie dążąca do konkre- tu i skłaniająca się ku haikowej zwięzłości – nie trzeba się kurczowo trzymać japoń- skich reguł, tylko wykorzystywać z nich to wszystko, co nawet dzisiaj jest inspirujące w poszukiwaniu własnego stylu i sprzyja- jące pracy nad tekstem. Celowo kompono- wała swoje miniatury w takiej, a nie innej formie, bo ona idealnie nadaje się na prze- kazanie treści w bardzo zwięzły, lapidarny sposób, nie naruszając przy tym końcowe- go efektu zaskoczenia, jakim jest pozosta- wienie czytelnika w napięciu i gotowości do snucia re eksji wokół impresjonistycz- nie naszkicowanych obrazów poetyckich. I nie jest to bynajmniej pospolite naśladow- nictwo, gdyż znawcy literatury japońskiej, a w szczególności haiku, orzekną, że z wielu oczywistych powodów możemy tylko przy- bliżać się do piękna tej formy, jednak fascy- nujące jest, że od wielu pokoleń inspiruje ona europejskich poetów. W polskiej trady- cji widać wyraźny wpływ haiku na poetykę Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, uroko- wi haiku uległ także Czesław Miłosz, któ- ry je tłumaczył. W dopracowanych do ostat- niego szczegółu utworach z tomu To mo- je żaby Jolanty Stelmasiak nie znajdziemy schematycznego naśladownictwa, gdyż for- ma i przesłanie ideowe haiku (zakres tema- tyki, nawiązanie do pór roku, zderzenie dwu obrazów – w pewnym stopniu niezależnych części – i tzw. cięcie zaznaczane gra cznie myślnikiem lub wykrzyknikiem) staje się tylko inspiracją do wykreowania własnego świata przedstawionego, w którym zdecy- dowanie dominuje przyrodniczy podmiot literacki, a bezimienny człowiek, czasem tylko jako zaimek dzierżawczy, pojawia się sporadycznie.
Zgodnie z kanonem haiku poetka na rów- ni traktuje piękno i brzydotę, dlatego na te kategorie trzeba patrzeć z punktu widzenia artystycznego przeżycia estetycznego, a nie w sposób oceniający i wolicjonalny (zależny od uprzedzeń i woli czytającego). Któż bo- wiem zbiorowi poezji nadaje tytuł To moje żaby? Może to, bez uszczerbku dla zawarto- ści, uczynić tylko ktoś, kto ma duży dystans do siebie i odwagę, by przedstawiać świat taki, jaki jest: bez upiększeń, ze wszystkim konsekwencjami wynikającymi z faktu, że autentyzm i autoironia, tworząc dobrą pa- rę dla działań artystycznych, mogą przyspo- rzyć nawet więcej przeciwników niż zwolen- ników. Aczkolwiek po lekturze niniejszego tomu jego lekko drwiącym tonem obraże- ni mogą się poczuć tylko ignoranci i scepty- cy, przypisujący literaturze tylko wielkie mi- sje dziejowe, to nie wykluczam, że w miarę poznawania kolejnych miniatur nawet wy- robiony czytelnik nieraz się żachnie, zanim rozpozna dobrze ukrytą intencję autorki. Choć z pozoru w każdej miniaturze wszyst- ko wydaje się czytelne i zrozumiałe, nic nie jest podane na talerzu, gdyż zderzenie ze so- bą zarysowanych zdarzeń i okoliczności wy- wołuje w czytelniku dysonans poznawczy. Doskonale w takich sytuacjach sprawdza się paradoks i poetka chętnie z niego korzysta. Po lekturze tytułowego haiku
to moje żaby
szyderczy rechot co noc żadnego księcia
uświadamiamy sobie, że zderzenie świata wyimaginowanego (żadnego księcia z bajki) z rzeczywistym może wywoływać projekcje, w których ożywiona przyroda nabiera cech
lipiec–wrzesień 2017 LiryDram 85