Page 90 - LiryDram_16_2017OK
P. 90

Dlatego właśnie lektura utworów z tomu To moje żaby przynosi tyle różnorodnych wzruszeń i wrażeń estetycznych, wywołu- je nieustający uśmiech – raz sarkastyczny, innym razem spontanicznie szczery, a po paradoksalnym zderzeniu kontrastujących obrazów – zdziwienia, ba, nawet niedowie- rzania. Przecież nawet po lekturze takiej oto z pozoru prostej miniatury:
to moja ścieżka
czemu pchasz się pod nogi pstry muchomorze
chwila zastanowienia się nad zarysowanym obrazem powoduje, że znaną rzeczywistość widzimy w innym wymiarze i to rozbija na- sze racjonalne pojmowanie świata i rozbra- ja nasze do niego nastawienie – wywołuje mniej lub bardziej silny ładunek kolejnego uśmiechu. A przeczytaliśmy tylko siedem- naście wersów jak w haiku. Tym razem, dla zachowania porządku, pamiętając o ry- gorach kompozycyjnych dotyczących ha- iku, pozostańmy przy terminie „miniatu- ra”. Wszystko w niej jest jednocześnie takie zwykłe i niezwykłe. Jak to możliwe, że każ- de słowo nabiera podwójnego sensu? Od- wrócenie sytuacji poprzez ożywienie mu- chomora, określenie go pstrym jako nie- ładnym, rozpychającym się, czyli niekultu- ralnym, staje się wręcz groteskowe, a pod- kreślenie prawa własności do leśnej ścieżki wywołuje dodatkowy efekt komiczny. Rewelacyjny dla wzmocnienia atrakcyjno- ści omawianej poezji, powstającej w zde- rzeniu ze zwykłym/niezwykłym życiem, jest fakt następujący – otóż poetka nie potra  przejść spokojnie ani obok rzeczy, ani obok zjawisk przyrody, ani stanąć wobec nich
jak zwykły przechodzień. Każdy spacer czy wyjście do ogrodu nabiera nowego wyrazu, dlatego mogą powstawać takie miniaturo- we jakby baśnie – utwory z zadatkiem ty- powej dla nich fantazji. Kiedy czytamy:
jak jadowite ognie języczki
tulipanów w trawie
natychmiast widzimy niepospolity obraz: za- mknięte jeszcze kielichy czerwonych kwia- tów, przyrównane do języków, wbrew swojej delikatności przypominają wyglądem nie- przyjazne ognie, na dodatek jadowite, jakby miały jakiś związek z wężami lub żmijami. Ostatnie słowo zamykające obraz jest jak ra- ma – to wszystko, co zakwitło, co wywołuje grozę, osadzone jest w trawie. Zakończenie nie obniża dramaturgii – nie likwiduje na- pięcia, w trawie wszystko zdarzyć się może. Może trawa coś jeszcze skrywa, a może to tylko nasza wyobraźnia?
W wielu opracowaniach krytycznych haiku podkreśla się, że autor i czytelnik to nie tyl- ko dwa niezbędne elementy dla zaistnienia przeżycia estetycznego, a haiku to kataliza- tor wrażeń. To przede wszystkim podmioty tworzące i dlatego tak ważna jest budowa- na między nimi relacja oparta na treściach pozbawionych sądów i ocen, które haiku zawiera, i wrażeniach, które wywołuje. W tradycji japońskiej haiku to tylko impre- sja, to tylko zarys, to tylko – albo aż – samo jądro poezji, które przez właściwe kontem- placyjne odczytanie obrasta w nowe treści i znaczenia. I choć poetycki obraz miniatu- ry z języczkami tulipanów to nie haiku o ty- powej, idealnej budowie, to wyraźnie do niego nawiązuje.
88 LiryDram lipiec–wrzesień 2017


































































































   88   89   90   91   92