Page 66 - 44_LiryDram_2024
P. 66

  nie spada, a jego rozmiarówka nie wpadła w anorektyczne szaleństwo zmniejszania się – jak u nastoletnich instagramerek/tiktoke- rek? Owo centrum układu nerwowego, czyli cerebrum (z łac.) – niespodziewanie daje się bowiem omamić nie tylko żarłocznemu kon- sumpcjonizmowi (jedynie tymczasowo i po- zornie poprawiającemu jakość życia oraz stan psychicznego zadowolenia), ale także poku- sie ujednoliconego myślenia. Po co przecież z wysiłkiem, w pocie kontemplujących nad jedynymi słusznymi odpowiedziami neuro- nów, zastanawiać się nad rozbudowaną ma- szynerią przyczyn i skutków, tkwiących pod powierzchnią rzeczywistości XXI wieku? Prze- cież wygodniej nie myśleć nadmiarowo, wów- czas (...) łatwiej się żyje.
W ujednoliceniu myślenia pomaga nowo- mowa, co zauważył już George Orwell (Rok 1984): (...) nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia (...). Z roku na rok będzie coraz mniej słów i coraz węższy zakres świadomości. Rolę nowomowy speł- niają w dramacie Igora Frendera popularne współcześnie wyrażenia rodem z popkultury, pospolite i sztampowate slogany, frazesy języ- kowe, konwersacyjna wata znaczeniowa, którą wielu z nas posługuje się tak chętnie, nie siląc się nawet na wypowiadanie ciekawszych, bar- dziej osobistych komunikatów. Twórca przy- tacza w tekście wiele przykładów owych or- wellowskich „zawężaczy myślenia”, trzeba jednak wczytywać się w cały tekst uważnie, nastrajając wyłapywacz szablonowych dysku- sji na najczulszą skalę. Przykłady? Oto one: proszę ja ciebie; cieszę się, że jestem tutaj; miło nam was gościć; się zobaczy; daruj już sobie, chłopie; morda w kubeł; cisza, cisza ma być; spokój mi tu; ani mi się waż; koniec tematu; to już poszło za daleko; tyle na ten
temat. Gdy zaś bywamy w gościach, wiecznie raczymy się szablonowo herbatą i szarlotką. Czy nie ma innych napojów i ciast? Nawet kawały są w konwersacji wysoce podejrza- ne: Opowiadanie / kawałów w towarzystwie to po prostu zalepianie / braków w rozmowie, to tandetna, obskurna / rozrywka rodem z pi- jalni ściekowego piwa. Można by długo wy- mieniać kolejne puste komunikaty. Jak pisze Igor Frender: I tak płynie slogan za sloganem. A tuż za nim kroczy hipokryzja.
Owszem, pisarz obnażył to, co kryje się za ty- mi tak chętnie używanymi przez wielu z nas sloganami. Myśleliśmy może dotąd, że kieruje nami konwersacyjna elegancja, używane sło- wa nasączone miały być w wywarze życzli- wości i empatii. Cóż, nic bardziej mylnego! Używamy sloganów, bo jesteśmy hipokryta- mi, którzy z wygodnictwa, dla poklasku in- nych konformistów nie chcą zdradzać swoje- go prawdziwego toku myślenia. Wszak hipo- kryzja od zawsze, w każdej przecież kulturze stanowi znakomite narzędzie władzy, zręcznej manipulacji. Nasz autor notuje z humorem, że przecież od razu widać, kto za dużo myśli – element nadmiernie myślący wygląda tak, jakby miał wiecznego kaca.
Proceder ujednolicania nazywany jest przez dramaturga łaską. Sami musimy sobie jednak szczerze odpowiedzieć, czy owa łaska rzeczy- wiście jest dla człowieka nadprzyrodzonym darem, który ubogaci go duchowo, przera- stając jego rozum oraz wolę, czy też raczej rodzajem przekleństwa złośliwej szczodrości. Rzeczywiście, pozornie w grupie osób jedna- kowo myślących funkcjonuje się prościej: nikt nie ośmiela się zadawać zbędnych pytań, nie poddaje niczego pod wątpliwość, nie naro- wi się, kopytkiem nerwowo nie wierzga, gdy każą mu chodzić w kieracie wciąż tej samej,
64 LiryDram lipiec–wrzesień 2024





























































































   64   65   66   67   68