Page 49 - 43_LiryDram_2024
P. 49
***
Przyleciał we śnie gawron – ten niezapomniany gawron, którego kiedyś wyleczyłem...Przytulony do policzka, ogrzewał szyję i kark.
Cmentarny ptak ze snu-półsnu, jak wtedy w Nowym Porcie, znów był moim przyjacielem, najdroższym przyjacielem, przyjacielem bezpowrotnym...
Czarny, lśniący, olbrzymi, przygnieciony potrzebą wolności, wyfruwał i powracał, odlatywał i pojawiał się nagle, zawsze wyczekiwany towarzysz z dzieciństwa...
Kiedyś – nie pamiętam godziny – odleciał spłoszony i nie powrócił...
Przyleciał we śnie gawron – na chwilę, na moment, zamigotał parapet, okno, grusza, z mieszkania w Gdańsku...
Boli mniei dziś, brak jego spojrzeń, delikatnych dotyków dzioba i stalowych szponów na ramieniu.
***
Boże! Stworzyłeś czlowieka z lęku przed samotnością.
Chyba, że to człowiek stworzył Ciebie w ucieczce przed sobą?
(glosa do Carla Sandsburga)
kwiecień–czerwiec 2024
LiryDram 47