Page 34 - 33_LiryDram_2021
P. 34

  Dziewczyna poznaje smak miłości, nie będąc na niego gotowa, bo Zajście / jest zawsze wej- ściem. Nogi się / rozszerzają, usta ślinę spi- jają (Zajście, s. 8). W tym momencie zaczy- na się lawina krzywd i nieszczęść. Skutkiem jest Bachor w powstaniu i szukanie wyjścia. Gdy się go nie znajduje, następują po sobie sytuacje coraz bardziej patologiczne. Trud- no jednoznacznie określić czy ten pierwszy moment to tragedia, czy jednak szukanie za- interesowania i złe wybory. Podmiot lirycz- ny nie mówi tego wprost. Czytelnikowi naj- łatwiej przyjąć pierwszą wersję wydarzeń i skupić swoją uwagę na sytuacji traumatycz- nej. Przewijane jak na filmie, szybkie wycinki tworzą wówczas obraz bardzo czytelny i nie wymagający analizy. Taki świat przecież ist- nieje, czasami niedostrzegalny, rozgrywają się w nim ludzkie dramaty, o których nikt głośno nie mówi na bieżąco, a Dziecko stra- ciło nadzieję (Wzdęcie, s. 17). Głośno robi się wokół dopiero, gdy dochodzi do tragedii, gdy Już zawsze będzie nosić / piasek jak tali- zman dzieciństwa, / którego nie było (Potulia, s. 12). Taką scenerię przyjmuje się zdecydo- wanie łatwiej, nie dotyczy bowiem nas bez- pośrednio. Można współczuć, łatwiej ocenić, opowiedzieć niewtajemniczonemu sąsiadowi. Gdyby ten odbiór wierszy Klary przyjąć, to mogłabym zakończyć rozważania na temat książki. Wszystko jest jasne, przejrzyste. Pod- miot żył w nieodpowiednim miejscu. Ludzie między sobą omówią temat. Klary nie pozo- stawia przecież złudzeń. Czego więc chcieć więcej od tych utworów? Samo ich przeczy- tanie jest trudne, po co więc rozgrzebywać? Właśnie, czy należy wchodzić w wiersze Be- aty Patrycji Klary, kiedy po przeczytaniu zbio- ru wyłoni nam się całkiem czytelny obraz? Dużo pytań rodzi się podczas lektury. Śmiem
twierdzić, że zamiar, po części, właśnie taki był. Książka miała uderzyć i stawiać pytania, zmusić do wejścia w świat podmiotu. W tym miejscu zaczyna się od początku zastanawia- nie, kim właściwie jest podmiot liryczny tych wierszy. Czy to naprawdę ta przedstawiona, na różne sposoby, kobieta, dziecko, babcia, dzia- dek czy ciocia. Czy wszystko, co jest czytane jest wszystkim, co czytelnik ma przeczytać? Martwia / jest jak kraina, której byś nie życzył / najgorszemu wrogowi, co zabił ci psa (Mar- twia, s. 21), to świat za murem. Chcąc dostać się za ten mur przyjęłam, że wiersze to spoj- rzenie różnych osób na tę samą sytuację z jed- noczesnym uwikłaniem we wszystkie zdarze- nia. Takie wymieszanie ze sobą emocji, przeżyć i przedstawianie ich oczyma różnych bohate- rów. Spojrzenie przez ten pryzmat, wcale nie zmniejsza doznań podczas czytania. Można je- dynie zobaczyć z każdej strony to, co boli, cze- go nic nie zmieni, bo nawet Ksiądz przyszedł z góry. Namawiał / do skrzydeł. Wystarczy tek- tura i farba. / Na tym nie da się latać (Jasełka, s. 13). Jednakże patrzenie na przedstawiane sytuacje oczami różnych osób ułatwia dotar- cie jeszcze głębiej. Przecież Babka jest / babką (Babka jest, s. 27), ciotka Nie chciała żyć (Ciotka jest, s. 28), a wszystko się odbywa na granicy błysku, na ostrzu / spojrzenia (Piec jest, s. 29). Podmiot buduje napięcie, przechodzi pomiędzy osobami i rysuje obrazy, taki Taniec żurawi / a nikt się nie bawi (Taniec żurawi, s. 42). Ujęcie różnych osób w wierszach ogrywa ważną rolę. Pozwala czytelnikowi, by patrzył na wszystko przez pryzmat pokoleniowy. Zwrócił uwagę na fakt, iż każde kolejne nie wnosi niczego nowe- go, nie wyciąga wniosków, nie próbuje napra- wić sposobu życia. Ciąg przodków i potomków przystosowuje się do tego, co zastał. Jak czy- tamy w drugiej odsłonie martwii
32 LiryDram październik–grudzień 2021
































































































   32   33   34   35   36