Page 68 - 33_LiryDram_2021
P. 68

  za poetyckim obrazem) rzeczowo, bez emocji relacjonuje przebieg zdarzeń, wnikliwie przy- gląda się fazom i skutkom przemijalności tak ważnego obiektu dla wielu cywilizacji, jakim jest dom – symbol więzi rodzinnych, ciepła, bezpieczeństwa i stabilizacji.
Otóż Marzena Dąbrowa Szatko na dom – bo- hatera wielu utworów zamieszczonych w tym tomie – patrzy wieloaspektowo, a ukazując stare domy o różnorodnych przeznaczeniach, w relacjach z różnymi podmiotami liryczny- mi, poprzez mniej lub bardziej dramatyczne sytuacje liryczne, podejmuje próbę uchwyce- nia przemijalności nie jako straty, ale uniwer- salnego prawa natury. Wychwytuje motywy, gdy przemiany jako następstwa dziejowych wydarzeń, pozwalają domom trwać nadal, choć w zmienionej funkcji, na przykład jako muzea. Wtedy podmiot liryczny występujący w roli poszukiwacza-turysty uważnie chłonie wrażenia i skrzętnie notuje wielość spostrze- żeń. Ale nie zawsze podmiot liryczny jest taki opanowany. Czasem do głosu dochodzą uczu- cia niepokoju, szczególnie w lirykach bezpo- średnich, z osobistym ładunkiem przeżyć au- torki, jak na przykład w lirycznym monologu Zmartwychwstanie, gdy wyznaje:
nie zapuszczam się w tę uliczkę idę skrajem przepędzam ją z oczu ale ona wabi mnie
niespodzianie uchyloną furtką.
Jednak liczne negatywne uczucia skojarzone z rozpadem miasta i rujnacją budowli, łago- dzi naturalne prawo odradzania się przyrody, bo choć autorka stwierdza, że rozkład zaraża tkankę / kamieni (...) rozpełza się / kwitnący- mi łodygami / kryjąc ślady, to w ostatecznym rozrachunku, nienadający się do zamieszkania dom wraca / do życia / od strony ogrodu. Za to
od frontu, i zapewne z pompą, powracają do życia stare siedziby sławnych ludzi, utrwalone w wierszach Marzeny Dąbrowy Szatko. Jednym z nich jest Dom adwokata (Museu Frederico de Freitas, Madeira), o którym męski podmiot liryczny z ironią stwierdza, że ma w postaci bi- letu nie tylko wykupiony wstęp na salony, ale może też węszyć / między sprzętami w kuchni oraz podglądać mieszkańców na fotografiach. Zresztą jego poznawcze zaangażowanie szyb- ko przeradza się w zdziwienie, a nawet zasko- czenie, które poetka przy pomocy paradoksu trafnie oddaje w dwu kolejnych strofoidach:
jak tu sterylnie
ktoś zatarł wszelkie ślady życia
tylko otwarty klawikord pociemniałą kością zdradza że ktoś tu grał.
I kiedy pozostaje już tylko wrażenie wyzu- cia z domowej atmosfery, kiedy wydaje się, że sztuczność jest jedynym dysonansem, to nagle podmiot liryczny, zapewne znający się na muzyce, zauważa istotny szczegół misty- fikacji: nuty / już papierowe / za parę euro / nikt ich nie ożywi. Gorzko wybrzmiewa ostat- nia fraza, która stanowi pointę utworu i ma symboliczne podwójne znacznie: ożywić, czyli po pierwsze przywrócić powtórnie do życia, inaczej wskrzesić, na przykład pełen gości i muzyki, tak zwany otwarty dom, a po dru- gie ożywić coś, czyli nadać jakąś formę istnie- nia, zgrabnie ułożyć dźwięki w melodię, być wirtuozem gry na zabytkowym klawikordzie. Czy mniej rozczarowująca jest Wizyta u pań- stwa Lomelino? Poetka paralelnie odnosi się w wykreowanych sytuacjach lirycznych przy zwiedzaniu kolejnego domu-muzeum (Quinta
66 LiryDram październik–grudzień 2021
























































































   66   67   68   69   70