Page 20 - 32_LiryDram_2021
P. 20

  chrześcijańskie. Takich przykładów jest na- prawdę sporo, choćby te, które wiążą się ze świętami Bożego Narodzenia. W tym czasie ni- komu nie przeszkadzało, że tradycji, związanej z religią chrześcijańską – wykluczającej wiarę w zabobon, towarzyszą zwyczaje kultywowa- ne przez Prasłowian. Snopki, stawiane w róż- nych kątach izby, statki z pokarmem, przygo- towywane niegdyś dla domowych bóstw, a dziś talerze dla niespodziewanych gości, połaźnice wieszane pod powałą, zastąpione w sumie nie tak dawno przez choinki, lemiesze, chowane pod lnianymi obrusami, bo miały być antido- tum na gospodarskie nagniotki czy pilnowanie tego, by w wigilijny dzień nie wpuszczać do domu kobiety, bo ta może przynieść chorobę lub inne nieszczęście.
Interesują mnie te wszystkie dawne zwycza- je, niezależnie od regionu, w którym są lub były kultywowane, bo w pewien sposób mó- wią o dawnych mieszkańcach danego obsza- ru. Lubię sobie wyobrażać ludzi, potrafiących cieszyć się nawet z drobnych, bardzo prostych rzeczy. Analfabetów, którym wiara i codzien- ne oraz doroczne i rodzinne zwyczaje i obrzę- dy, pozwalały systematyzować zachowania. Mszalne dzwony wskazywały na porę dnia, diabłem i piekłem straszono niepokornych i za- twardziałych grzeszników, a wizualizacja nieba była potrzebna, gdy próbowano nakłonić do pozytywnych (i/lub oczekiwanych) zachowań. Myślę, że to drugie było szczególnie potrzeb- ne, bo wyobraźmy sobie ludzi, którzy nie mają nadziei na lepsze życie, choćby miało nastąpić „w innym wcieleniu”.
Odkąd pamiętam, nie miało dla mnie znacze- nia, jakiej narodowości, rasy czy wyznania jest człowiek. Uważam, że każdy może mieć swo- je miejsce na Ziemi, swoją enklawę, w któ- rej będzie się czuł bezpiecznie. Kiedy jednak
pojawiają się jednostki egoistyczne, realizujące swoje chore ambicje, można spodziewać się, że doprowadzą do konfliktów, w wyniku któ- rych ofiarami są przede wszystkim najsłabsi: dzieci, słabe kobiety, nędzarze. Ludzie, którzy chcą tylko spokojnie żyć, zapalać szabasowe świece, zajadać się za’atarem i daktylowymi ciastkami i dzielić opłatkiem – bo tak czynili ich przodkowie.
O tym są właściwie moje wiersze. O człowie- ku, jego związkach z kulturą i historią, o lu- dziach prostych, których największym grze- chem jest to, że są biedniejsi, należą do innej narodowości czy rasy lub potrafią żyć w sym- biozie z naturą. Świat, który opisuję, bywa z jednej strony miejscem, w którym zło „zostało oswojone”, z drugiej to świat zapamiętany jako kraina „mlekiem i miodem płynąca”, w której dzieci czują się szczęśliwe. Ktoś z moich zna- jomych powiedział kiedyś, że kreuję i światy swojsko-idylliczne. W moich książkach często opowiadam o niesprawiedliwości, jaka towa- rzyszy ludziom od zarania dziejów, o tym, że człowiek potrafi krzywdzić drugiego w zasadzie bez powodu. To wiersze, w których pojawia- ją się ludzie pozornie słabi, żyjący na margi- nesie, jednak w gruncie rzeczy potrafią wię- cej niż zwyczajni, tak zwani porządni, ludzie. To podróż do świata, którego już nie ma, ale co jakiś czas przypomina o sobie. Do świata pełnego magii, w którym tradycja i zwyczaje przodków pełnią niebagatelną rolę.
Te światy poetyckie niejednokrotnie tylko po- zornie bywają baśniowe, a bohaterowie odre- alnieni. Kiedy piszę o Perunie, Dziwi, Joannie od gołębi, Szlomo czy romskiej dziewczynce opłakującej małego Baro, tak naprawdę chcę powiedzieć, że nie zgadzam się na to wszyst- ko, co doprowadziło m.in. do Holocaustu, Po- rajmosu czy zagłady ludzi w innych regionach
18 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021



























































































   18   19   20   21   22