Page 21 - 32_LiryDram_2021
P. 21

świata. Pragnę jednakże podkreślić, że choć kreuję światy ludyczne, w gruncie rzeczy myślę o kondycji współczesnego człowieka – o tym, jak zmieniło się jego postrzeganie rzeczywisto- ści i jak inne stały się jego pragnienia.
W jednym ze swoich wierszy nawiązałaś do kultury bojkowskiej. Co wiesz o niej? I dla- czego zwróciłaś na nią uwagę?
Do kultury ludów karpackich, w tym Bojków, Łemków i Hucułów, nawiązałam w wielu utwo- rach. Społeczność Bojków w Polsce jest nie- liczna. Tych górali, pochodzenia Rusińskiego i Wołoskiego, zamieszkujących niegdyś tereny polskich Karpat Wschodnich, w wyniku działań powojennych, wysiedlono. Zostali przeniesieni przede wszystkim na tereny należące aktual- nie do Ukrainy. Nieco inaczej miało się z Łem- kami. To bardzo ciekawe grupy, o których nie słyszy się zbyt często. Ich ciekawa kultura to część naszego dziedzictwa narodowego i wy- daje mi się, że powinniśmy o tym wiedzieć jak najwięcej. To jest jeden z powodów, dla któ- rych o nich piszę.
Już w debiutanckich Rozdrożach obcujemy z bieszczadzkim krajobrazem Doliny Kry- wego, doliną Sanu, okolicami Terki – jednej z najstarszych wsi bieszczadzkich, doliną po- toku Łopuszanki – lewobrzeżnego dopływu Dunajca, Pucołowskim Stawkiem na pola- nie w Gorcach z Tatrami w tle... Właściwie nie ma wiersza, w którym nie pojawia się niebo, słońce, chmury, ptaki i drzewa. Skąd wzięło się u ciebie takie zainteresowanie Był czas, kiedy przemieszkiwałam w Biesz- czadach. Wtedy też mój przyjaciel „ciągał mnie po krzakach” – jak mówił – i pokazywał miejsca, w których przed wojną znajdowały się pięknie położone karpackie osady. Dzisiaj
w wielu miejscach dawne cerkwiska, podmu- rówki chłopskich chyż i starych traktów zaro- sły roślinnością, ale gdzieniegdzie, szczególnie wiosną, można dostrzec zdziczałe drzewa owo- cowe. To znak, że tam znajdowały się wiejskie sady, a w nich rosły stare odmiany śliw, grusz i jabłoni. Obrazy te pobudzały moją wyobraź- nię. Dolina Krywego, Małe i Duże Jasło czy rezerwat Sine Wiry to miejsca, które działają podświadomie na człowieka. Nie sposób za- pomnieć o malowniczym torfowisku i położo- nym w niedalekiej odległości od niego starym cmentarzu. A jeśli do tego doda się bobrze żeremia, przemykającego pod lasem basiora, który na moment zatrzymuje się i przygląda niespotykanym w tamtych okolicach gościom (a potem niespodziewanie znika gdzieś w gę- stwinie) i intensywną woń starej obory (nie- wątpliwy znak, że w pobliżu przebywa niedź- wiedź) – w głowie zapisuje się świat, jaki można spotkać tylko w przedwojennych opowieściach F.A.Ossendowskiego.
W Bieszczadach czułam się i czuję jak u siebie. Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że mieszka- łam tam kiedyś – w innym życiu. Stosunkowo najmniej tekstów napisałam na te- mat Hucułów, a to bardzo interesująca karpa- torusińska społeczność, która również bytowała na terenie przedwojennej Polski i jestem nie- mal pewna, że jeszcze wrócę do tej tematyki.
O ile w debiutanckim tomie pochylasz się głównie nad Bieszczadami, o tyle w książce Modlitwy malowane trzciną skłaniasz się ku Tatrom. Wątek górski to ważny temat two- ich wierszy. Piszesz o wyjątkowych ludziach mieszkających w górach, o tym, że w górach jednocześnie podnosi się głowę i z pokorą pochyla, o duchach gazdów, brunatnym har- nasiu, o góralskiej duszy o zapachu imbiru,
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 19


























































































   19   20   21   22   23