Page 23 - 32_LiryDram_2021
P. 23

Zadecydowało o tym kilka „drobiazgów”. Gór- ski potok, który budzi rankiem, a nocą ściany opowiadające historię miejsca, meble zapro- jektowane przez samego Witkiewicza, przy których można zjeść śniadanie i mocna kawa pita na werandzie. Nawet książki, które tam czytałam, smakowały zupełnie inaczej. Taka była moja dawna Harenda.
A w Zakopanem ważne są dla mnie i inne wy- jątkowe miejsca, między innymi stary dom pa- ni Marii na Chramcówkach. O takich budyn- kach, jak ten nierzucający się w oczy obiekt, mówi się, że mają duszę. Tam też przy ku- chennym piecu siadywał Kazimierz Gąsieni- ca Byrcyn, legendarny przewodnik i ratownik górski, wnuk Jana Gąsienicy Byrcyna, który wodził turystów po Tatrach jeszcze w cza- sach, gdy powstawało Towarzystwo Tatrzań- skie. Pan Kazimierz opowiedział mi kilka hi- storii tatrzańskich, między innymi o chłopcu, którego odnaleźli w jaskini pod Giewontem. Historię tragicznej śmierci Kaszniców słysza- łam z kolei od speleologa i taternika, Apolo- niusza Rajwy. Wywarła na mnie wrażenie, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie zdawałam so- bie sprawy, jak niebezpiecznym zjawiskiem może być próżnia wiatru, która być może przy- czyniła się do zgonu ojca i syna oraz ich mło- dego przewodnika.
Te moje doświadczenia i zasłyszane opowieści znalazły swoje miejsce w wierszach. Nie bez powodu też napisałam w jednym z nich, że: Moje góry to cud wielokrotny / i marzenia prze- klętych na wieki. / Orlą Percią zachwyt pokorny, /ostre granie zamknięte w rozety.
W Modlitwach malowanych trzciną poja- wia się wątek Dyduka. Ten temat konty- nuowany jest w twoich kolejnych książkach poetyckich. Kim lub czym jest Dyduk? Ja
początkowo miałam skojarzenie z dybu- kiem... Wyjaśnij, proszę.
Postać Dyduka powstała zupełnie przypadkowo. Jechałam na ogólnopolską imprezę poetycką. Chciałam zaprezentować tam swój wiersz, a nie miałam niczego nowego. Nic nie przychodziło mi do głowy, a na napisanie nie miałam wiele czasu, zaledwie parę godzin.
Często procesowi twórczemu towarzyszy mi muzyka instrumentalna. Tak było i wówczas. Słuchałam utworów inspirowanych słowiański- mi pieśniami. Wówczas pojawił się wędrowny dziad proszalny, który potrafił grać na rośli- nach. W pewien sposób zainspirował mnie też mój tata, który nie tylko pokazywał, jak tworzyć proste instrumenty z łodyg i liści roślinnych, ale i na nich grywał. Nie mam jednak pojęcia, skąd się wzięło imię Dyduk. Po prostu pojawiło się. A czy etymologicznie ma coś wspólnego z dybukami? Gdy pisałam wiersz, nie przyszło mi to nawet do głowy. Owszem, na półkach mam książki, w których pojawiają się demo- niczne dybuki, charakterystyczne dla kultury żydowskiej, jednakże mój bohater niewiele ma z nimi wspólnego, może poza jednym. Podob- nie jak dybuki, nie umie znaleźć sobie miejsca na ziemi i bywa przerażony, bo nie potrafi do- konać własnego rachunku ze światem.
Zauważyłam, że lubujesz się w tworzeniu neo- logizmów. W wierszach natrafiłam na Metafi- zolandię, Stereotypiandię... Wymienisz inne? Takim neologizmem jest z pewnością Dyduk. Dziad wędrowny, po trosze człowiek nie w pełni rozumu, jak myślą jedni, a po trosze mędrzec, potrafiący komunikować się z przyrodą, które- go w gruncie rzeczy potrafią tylko zrozumieć dzieci, bo mają dusze szczere i czyste, oraz anioły. Od jakiegoś czasu mój Dyduk zaczął mi się kojarzyć z niektórymi bohaterami z filmów
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 21

























































































   21   22   23   24   25