Page 27 - 32_LiryDram_2021
P. 27
Smutki przysiadły na kalenicach, na schodkach do franciszkanów garbią się zamyślone cienie, radość kurczowo trzyma się wykusza kamienicy. Słuchają.
W godzinie duchów kap kap ustaje. Ratuszowy miesiąc gasi okienne światła.
Pokoncertowa cisza.
Biblioteka
wizytę w tak czcigodnym miejscu należy zacząć od słuchania
tam gdzie odgłos spokojnych kroków pulpit bibliotekarza a na nim grzbiety szare nijakie szyte prostą dratwą
i takie których skórzane kręgi znaczono złotą nitką
gdy zajmie się wskazane miejsce winno się wdychać każdą nutę gorzki aromat czekolady lawendową słodycz poranka zapach lasu
a potem patrzeć podziwiać chłonąć
układ galerii niezmienny od pokoleń nieskończone piętra woluminów manuskrypty biblioteczne endemity lustra i powielone pozory na jednej półce sens i spójność obok niedorzeczności wzburzone słowa namiętność smutek znaczą się w słońcu kurzem stuletnim
później trzeba wziąć z półki wieloskrzydłego ptaka wprawić w ruch kartki napawać się szelestem płynąć nad domami barwnej Kreaolandii
w której nic jest czymś a coś niczym niezwykłym
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 25