Page 31 - 32_LiryDram_2021
P. 31

 Pomyleniec! – krzyczeli wątpiący.
Wtedy odszedł. Księżyc schował drabinę.
Spowiedź Dyduka
Widzisz we mnie pomyleńca.
Nie wiesz, gdzie jądro szaleństwa. Przypisujesz ułomność emocjom.
Sam diabeł mi rzekł, bym nocą, zamkniętą w platynowym kręgu miesiąca, chodził po łąkach, sadach, zroszonych metafizyczną rosą, leśnych polanach płonących
ogniem czerwiennej jesieni i grał na klawiszach paproci.
Zjednoczony z dygotem w sercu, jak liść samotny, dryfujący
w czarnej kałuży doświadczeń, jak krzyżak zamknięty w ramie okiennej, na widok którego (nie)nabożni wołają: Bestia!
Nie ograniczają mnie konwenanse.
Wiem, że nie każdy biały to Azrafael, czarnoskóry nie ma czarnego serca
i garbaty nie musi przynosić szczęścia.
Nazywaj mnie niepoczytalnym badaczem, który dawno odkrył, że nosi gen śmierci, a po ulicach chodzą przyszli zmarli. /1/
Ja – parias – piję wodę i cierpkie wino, brajlem czytam kobiece uda
i czekam na nie wiadomo co i kiedy.
Jestem bożym pomyleńcem, patronem wyszukanej miernoty. Gdy widzisz we mnie szaleńca – zapamiętasz. Nijakość jest ulotna.
Jeśli zasnę wśród tojadów, nie budź.
lipiec–wrzesień 2021
LiryDram 29
















































































   29   30   31   32   33