Page 34 - 32_LiryDram_2021
P. 34

   32 LiryDram
lipiec–wrzesień 2021
Modlitwy malowane trzciną
gdy go zobaczyłem po raz pierwszy niósł parcianą torbę wyszywaną gwiezdnym muślinem i starością
łąki budziły się wieloszumem owadzich muśnięć drżały niczym skóra stęsknionej kochanki
czasem ostrodziobe kwiliły rzęziły wykłócały się jak na arabskim suku a po chwili rozbrzmiewał recital świerszczowego kwartetu
szedł Dyduk tam gdzie dywany pól galopowały w górę lub układały się w dziękczynne pszenżytnie kosze
w dolince czuwała cerkiewka wiekowa jak siwe głowy starców jak oni zgarbiona i stateczna
spojrzał Dyduk na pomarszczone cerkiewne skronie potem wziął trzcinę jeziorną i namalował najpiękniejszą ze swoich modlitw
była w niej pogodna wdzięczność za miękką skórę traw za tańczące krople dżdżu rozchichotane rzekotki smutne oczy brodźców łąkowych
słuchały go przydrożne kamienie
dziękował za żytnie pajdy szczęścia które smakowały domem Jaguchy za ciepłe śnieżne koce oraz wtulone w nie drobnoskrzydłe pierwiosnki
stanęły mrówcze korowody
nie zapomniał o małych norach szarobrunatnych wąwozach sikorach ubogich bogatkach zapachu życic wiechlin szałwii





















































































   32   33   34   35   36