Page 18 - 34_2022_LiryDram
P. 18
pamiętnej powodzi z 1997 roku, straciłem bardzo dużo moich maszynopisów i rękopi- sów – można powiedzieć, że zdecydowaną większość. Być może to właśnie wielka po- wódź była tym, co przechyliło szalę i roz- poczęła się u mnie bardzo długa, blisko dwudziestoletnia przerwa w pisaniu (nie licząc epizodów w postaci niewielkiej licz- by wierszy, felietonów i małych form lite- rackich), ponieważ uznałem wtedy stratę tych wielu skończonych i niedokończonych prac za znak, że jednak nie jest mi pisane pisanie. Po powrocie do twórczości wróci- łem również do swojej „starej skóry” ; na nowo odkrywałem dawne pokłady wrażli- wości. Lecz twórczość, do której wróciłem, bardziej była „uwolnieniem nadmiaru ła- dunków elektrycznych” (jak to określił San- dor Marai) niż twórczym spełnianiem się, co nastąpiło dopiero później. Była również sposobem uwalniania balastu, jaki nagro- madziłem w sobie – tego wszystkiego, co się we mnie uzbierało przez lata „posu- chy” twórczej. Stąd tak dużo „ja” w wielu wierszach, a zarazem spora tych nowych wierszy liczba.
Myślę również, że nie zmienił się mój sposób patrzenia na świat i poetyckiego opisywania tego świata: często z nutką ironii, nawet sar- kazmu, ale też ze sporym dystansem, niedo- powiedzeniem, puentą i prowokowaniem do głębszych refleksji. Podobnie nadal lubię krót- kie formy i „kondensowanie” w nich myśli przy jak największej oszczędności słowa. Natomiast odpowiedź na pytanie, czym się różnią moje wiersze „nowe” od „dawnych” już raczej nie do mnie należy, lecz do kry- tyków literackich i wnikliwych czytelników. Dla mnie samego zastanawianie się nad tym byłoby dość nieproduktywne.
Wydane ponad dwadzieścia lat temu Miłosne abecadło ukazało się ponownie w roku 2018, tym razem dodatkowo z przekładem wier- szy na język angielski. Moją uwagę zwróciła subtelność wierszy. W lirycznych obrazach odnalazłam czułego obserwatora i narrato- ra, delikatnego mężczyznę. Wrażliwego na rytuały i gesty, przyrodę. Jednocześnie do- świadczonego w różnych imionach miłości i z pokorą niosącego tę wiedzę czytelnikowi. Marku, czy napisałeś te wiersze z perspekty- wy człowieka spełnionego w miłości, czy też osoby wciąż tej miłości poszukującej? I czy dzisiaj podobnie pisałbyś o miłości, czy też zupełnie inaczej?
Wciąż się spełniam i cały czas odkrywam róż- ne oblicza miłości, o których piszę. To fascy- nujące! W tym ostatnim wydaniu Miłosnego abecadła jest dużo nowych wierszy. Kolejne, te najnowsze, czekają na publikację. Między innymi ten utwór, który tutaj zamieszczam, zatytułowany Nauka kochania: – Czy miłości / można się / samemu nauczyć / – Nie / to ona nas uczy: / czytać z oczu dziecka / rozumieć łzy chorego / rozdawać uśmiech / kiedy świat / wydaje się wrogiem / i aby / się zatrzymać – / słuchać śpiewu ptaków / nawet jeśli / miałby nam uciec / ostatni pociąg.
We wstępie do Miłosnego abecadła napisa- łeś: „Ktoś powiedział, że związek dwojga, to najpierw poezja, później proza, a na ko- niec – nader często – dramat. A może by to nazwać: GORĄCO, CIEPŁO, ZIMNO?”. Czy twoim zdaniem zjawisko miłości można trak- tować jako abstrakt, który niezależnie od człowieka oraz okoliczności ewoluuje w ten sam sposób zmieniając jedynie swe oblicza? Nigdy bym się nie odważył definiować miło- ści, która jest ponad wszystkim, we wszystkim,
16 LiryDram styczeń–marzec 2022