Page 101 - 28_LiryDram_2020
P. 101

nie ma wierszy tuzów polskiej poezji, asów jak Tuwim, Gałczyński, Broniewski. Tym wy- borem kierowało m.in. to, że prawa autor- skie tych autorów jeszcze nie wygasły. Na- tomiast są autorzy, których prawa autorskie wygasły. Jak wiecie, prawa autorskie obowią- zują do 70. roku po śmierci. Ale wybierałem te wiersze również dlatego, żeby pokazać, że poezja polska jest bogata nie tylko tymi na- zwiskami, które wyżej wymieniłem, nie tyl- ko Miłoszem, nie tylko Szymborską, nie tylko Różewiczem, ale że istnieje cała rzesza po- etów, o których prawie zapomnieliśmy, a jed- nak są oni wielcy. O niektórych z tych poetów myślimy sobie, że gdzieś to było w zamierz- chłej przeszłości. A przecież oni żyli i tworzy- li nie tak dawno. Przypomnę, że Kasprowicz zmarł w roku 1926, że Tetmajer zmarł w cza- sie wojny, czyli jeszcze w tym okresie mię- dzywojnia oni działali i tworzyli. Przypomnę, że narodził się Skamander z tą wspaniałą piątką skamandrytów: Lechoń, Wierzyński, Tuwim, Słonimski, Iwaszkiewicz, to z tych największych poetów. A potem Pawlikow- ska-Jasnorzewska i różni inni. W roku 1930 jedna z gazet warszawskich, ale ogólnopol- ska ogłosiła konkurs na najlepszy wiersz, któ- ry powstał w okresie niepodległej odzyskanej Polski. Bezapelacyjnie wygrał ten plebiscyt Wiesław Władysław Mirski wierszem pt. Oj- czyzna. Jest nieznośnie patetyczny i po pro- stu upiornie grafomański. Mirski został na- zwany najlepszym poetą kilkunastu lat mię- dzywojnia. Wartość. Jaka wartość? Kiedy ona znaczyła tę wartość? Dla kogo ona coś zna- czyła? Nie wiadomo. Parę lat temu z oka- zji obchodów Reymontowskich zostałem za- proszony jako laureat nagrody im. Reymon- ta. Występowała tam na świeżym powietrzu na pięknym dziedzińcu na Mokotowie pewna
aktorka, która recytowała z pamięci pewien fragment Chłopów. Ten fragment jest taki, że jest wiosna bujna, radosna, dynamiczna, ro- dząca wszystko i Jagna idzie przez pole, ja- kieś krzewy, i tak ją prze, tak ją rozpiera, tak by się wytarzała. I ta dobra aktorka jeszcze podnosiła ten tekst. Słuchajcie, nie spierajcie się, no Reymont, Nobel, Chłopi, ale to czysta grafomania. Ten fragment jest czystą grafo- manią. Kiedy dostawał Nobla w 1924 roku, pisał językiem tamtych czasów, a w tej chwili, powiedzmy sobie szczerze, jest to grafoma- nia. Nie da się złego słowa powiedzieć o Zbi- gniewie Herbercie, który jest poetą wielkim. Tylko czasami sobie w cichości ducha zada- ję pytanie, czy można uznać za wielkiego po- etę kogoś, kto nie napisał ani jednego wiersza miłosnego? Znajdźcie mi państwo jeden liryk miłosny Zbigniewa Herberta. Czy naprawdę poeta ma prawo do moralizowania, do okre- ślenia, jaki ma być świat, człowiek itd. Kto po- ecie dał takie prawo? I dlaczego poeta nie pi- sze wierszy miłosnych, a mimo to uważa się za wielkiego. Mój przyjaciel i przyjaciel wielu z nas Krzysztof Gąsiorowski przez całe swoje życie kłócił się z Różewiczem, chociaż Róże- wicz o tym nie wiedział. Kłócił się z Różewi- czem i nazywał Różewicza wspaniałym mor- dercą polskiej poezji. Mordercą, ale wspa- niałym mordercą. I Gąsiorowski nienawidził Różewicza, ale nie mógł żyć bez Różewicza. Wartości. Jakie wartości? Kiedy Krzysztof Gąsiorowski po takim okresie kiedy go całko- wicie wykreślono z literatury, kiedy nie było o nim słychać, w ogóle nie mówiło się o Gą- siorowskim, wydrukował po śmierci Czesła- wa Miłosza w „Gazecie Wyborczej” wiersz pt. Odszedł pan. W „Gazecie Wyborczej”, która szła w nakładzie półmilionowym, pokazał się Gąsiorowski i ktoś się zapytał: To Gąsiorowski
lipiec-wrzesień 2020 LiryDram 99


































































































   99   100   101   102   103