Page 127 - 28_LiryDram_2020
P. 127

a słońce w południe rysowało drabinę o szczeblach wąskich jak żyletki ostrze wspięła się po niej w drodze do nieba może tam kiedyś dotrze.
Relacja z nieudanej(?) próby samobójczej, gdyby nie odniesienia do przyrody, byłaby bardzo sucha i rzeczowa, jakby pochodziła wprost ze szpalt brukowych gazet, w któ- rych podaje się wiek, a dla dobrego obycza- ju przemilcza nazwy własne. Dziewczyna (wiotka i blada) jak brzoza musi wzbudzać litość, szczególnie po tym, gdy jak w praso- wym niusie czytamy:
jej usta zamykała w milczenie kolejnego wujka twarda pięść w klitce za małej na marzenie z oknem za małym by przejść.
To właśnie ów celowy brak komentarza au- tora i równie zamierzony brak sentymental- nych odniesień, a zestrojenie sposobu nar- racji z suchymi w reporterski sposób prze- kazanymi faktami powoduje, że oddziały- wanie tego poetyckiego utworu wzmaga się niepomiernie. Podobnie jak siła reportażu w kształtowaniu opinii publicznej, jako wy- powiedzi opierającej się na faktach. Repor- tażu będącego gatunkiem literackim z po- granicza publicystyki, literatury faktu i lite- ratury pięknej, przez krytykę zwanego zja- dliwie bękartem literatury pięknej i bruko- wej popołudniówki. Sama nazwa pochodzi z języka łacińskiego (łac. reportare – odno- sić, donosić, oddać) i już w niej kryje się jed- no z podstawowych założeń, mówiące o tym, że jest to relacja ze zdarzeń, których opo- wiadający był albo świadkiem i chce o nich opowiedzieć komuś innemu, albo jest osobą
relacjonującą zdarzenie na podstawie ma- teriałów źródłowych. Wojciech Maciej Hüb- ner, od urodzenia związany z Łodzią i typo- wą dla niej podwórkową zabudową, zacho- wał we wspomnieniach z dzieciństwa i mło- dości, które przebiegały w siermiężnych pe- erelowskich warunkach, wiele ciekawych historii, które z czasem przybrały poetycką postać. Na przestrzeni kilkunastu lat zawo- dowej pracy m.in. w policji zdobył doświad- czenie i wiedzę, więc w swojej poezji repor- tażowej, nie tyle w lirycznych monologach, co w bezosobowych relacjach z tzw. pierw- szej ręki, serwuje często szokujące informa- cje. A jednak wiersz Rysunek rozpoczyna się przejmującym wyznaniem – zderzeniem wrażliwości podmiotu literackiego z obojęt- nością wynikająca po części z rutyny, a po części zapewne z mechanizmów obronnych przeciążonej psychiki:
nie wiedziałem że zapamiętam tę historię przez wiele lat tyle ich było
blokowiska są takie podobne
i tyle podobnych spraw się wydarzyło. (...)
nie wiedziałem że zapamiętam tę historię bo niby dlaczego
ciało było bezimiennym workiem
śmierć kształtem obrysowanym kredą.
Interesujące wydaje się owo banalizowa- nie tego konkretnego przypadku na tle czę- stego statystycznie występowania przemo- cy i anonimowości o ar. W kolejnych wer- sach podmiot literacki pomimo tych rozte- rek usprawiedliwia się z tej niepotrzebnej ni- komu, ciążącej jak wyrzut sumienia pamię- ci, jakby chciał pozbyć się balastu ciążące- go wspomnienia. W konsekwencji możemy
lipiec-wrzesień 2020 LiryDram 125


































































































   125   126   127   128   129