Page 27 - 28_LiryDram_2020
P. 27
Aldona Borowicz
Gdy bywa wiosna bywa i nadzieja
Nie przeczułam tylko tej rozległej pustyni pośród śniegów
a przecież żyję i cóż że ściany znowu milczą
że oddycham piaskiem w dłoniach jakbym to ja była klepsydrą zewsząd spływa woda lecz to nie niagara ale aż tyle goryczy
tam na wyciszonych łąkach dopala się ostatnia nadzieja na radość
i któż ocali moje chore myśli od wszelkiej przeciwności losu
bo ten żal że trwam jeszcze przy młodości nie jest żadną szansą
na śmierć milionowych strumieni i iskier pioruna
więc oddajcie mi przynajmniej pierwsze drzewo wyrosłe na tej ziemi w którego zieleń niegdyś zwątpiłam
a nawet zdradziłam podczas którejś z burz nad liwną
lecz teraz gdy istniejemy pomiędzy paragrafem a jakąś kartoteką
ale zawsze pomiędzy nikłym światłem a ciemnością w tunelu
gdy znowu nie wolno przymrużyć nam oczu Przywołać minionych
obrazów
pamięcią
ani też wrócić późną nocą do ojcowskiego domu w gęstym lesie
i gdy już nie mamy żadnego wyboru prócz cierpliwości dziecka odrzućmy fałszywe teorie które nic nie znaczą lub znaczą za wiele
i nie ufajmy przywódcom z dawną pogodą pelargonii w oknie chociaż chcieliby mówić o własnym poczuciu wspólnoty i związkach
rodowych gdy przychodzą na kongresy i zjazdy lecz zwykle mają alibi
bądźmy przesądni jak stara kasandra w troi
bo gdy bywa wiosna bóg zsyła nadzieję
ufajmy wyłącznie powtórkom z historii nigdy jednak przywódcom jeszcze zdążą nas okłamać
i
zabić otwarte oczy
Głupcze Są tylko skały
Tyle pokoleń straconych
i tyleż nadziei że może wkrótce Może już jutro przekroczymy zaklęte bramy w tunelu
za którymi rośnie światło dojrzałe i przebiśniegi milczą Lecz złudzenia są tylko miarą naszej wolności wewnętrznej
lipiec-wrzesień 2020 LiryDram 25