Page 30 - 28_LiryDram_2020
P. 30
28 LiryDram
lipiec-wrzesień 2020
Moje siostry są we mnie tak głęboko że kiedy czytam sto lat samotności
one płyną pod moją skórą od paznokci błękitnym bólem mają wtedy ciemne bardzo ciemne oczy
w moich nieruchomieją chore ściany z krzykiem
potem już jesteśmy dwoma biegunami w matce
Krzycz, miły, protestuj
Drzewo się starzeje najpierw w człowieku spada niczym chory owoc w jałową glebę czy z cierpień może wynikać jakaś nadzieja bo jeśli Bóg istnieje pomiędzy chmurami
i pośród tych setek błyskawic
to dlaczego i ja muszę gdzieś istnieć pod słońcem
gdy nienawidzę wszelkiej jasności i żadnych perspektyw perspektywę najlepiej oceniają krótkowzroczni szeregowcy
a czymże więc moja miłość
jedynie ujarzmioną antylopą w ogrodzie zoologicznym
krzyczysz, miły, z miłości i nienawiści
czy nie czujesz jak miota się między nami rozpacz
że jesteśmy jeszcze tu wolni od ognia
nasze dłonie chociaż zmęczone sobą protestują przeciwko mgłom w powietrzu coraz mniej tlenu
oddychamy wolno i oszczędnie by przetrwać
za chwilę listonosz przyniesie złą wiadomość i odejdzie w pobliski cień zawieszono usta na czas nie określony
za oknem kruki wypatrują śmierci
krzycz, miły, protestuj ale nie płacz
miłości wyprawimy pogrzeb z Mendelssohnem
i tak ocalimy to drzewo które umiera w człowieku ostatnią nadzieję grudniowej zamieci
ocalimy nastrój wieczerzy wigilijnej