Page 34 - 28_LiryDram_2020
P. 34
32 LiryDram
lipiec-wrzesień 2020
Trzeba w sobie coś zabić
Nie
tamtej dziewczyny już nie ma zabiłam ją z premedytacją
I nie był to sen
Była tylko noc
głęboka jak pustynna studnia
z bladym półksiężycem na twarzy
Ale pozostał mi w oczach popiół po niej
i kłuje teraz jak maleńki odłamek szkła gdzieś pomiędzy miłością a zwątpieniem leży granica cienia
Nazwisko?
– Nie pamiętam Data jej poczęcia?
– Nie pamiętam
A opis zewnętrzny? – Pamiętam
Była młoda wciąż młoda natrętnie młoda
żyła wewnątrz w tkankach wiotczejących mięśni bulgocząca krew w aorcie
istniałyśmy
ja śnieg
ona gejzer
Musiałam ją zabić by żyć w jedności z naturą Tamtej dziewczyny nie ma
jest tylko ciało i krew
Wiatr nigdy nie sprzyjał żaglom
Gdy otwieram drzwi na oścież tam już wszędzie pustka matko czy wiesz jak często umieram
na stosie spaliłam bez żalu wszystkie swoje tęsknoty bo nie umiem żyć w radości ani tkwić w rozpaczy zanika we mnie ostatni puls cienia
i cóż że istnieje jakieś tam prawo do życia w przestrzeni gdy ciągle się uczę słów nowego języka