Page 38 - 28_LiryDram_2020
P. 38

W debiutanckim tomiku widać autentyczne zmaganie się poetki z samą sobą, z życiem, z narastającym bólem egzystencjalnym. Już na przestrzeni tego jednego tomiku wi- dać intelektualne,  lozo czne dojrzewanie jej utworów, doskonale skonstruowanych pod względem warsztatowym, broniących się przed manieryzmami, nawiązujących do najlepszych wzorców lirycznych – wier- sze Aldony Borowicz są właśnie wierszami, a nie prozatorskimi traktatami rozpisanymi na wiersze.
I o ile pierwszy tomik mógł wzbudzić entu- zjazm, o tyle drugi był znowu zaskoczeniem. Mówi się, że druga książka bywa niekiedy słabsza od olśniewającego debiutu. A mo- że po prostu inna, bo właśnie oglądamy ją przez pryzmat tej pierwszej i oceniamy na- sze oczekiwania, a nie konkretne dzieło li- terackie?
A ta radość pierwsza zgromadziła wiersze zupełnie inne, pisane szeroką frazą, niekie- dy ocierające się o gadulstwo, ale nasycone elementami  lozo cznymi, egzystencjalny- mi, społecznymi, a nawet politycznymi. Nic jednak nie było tam z publicystyki, łatwej, werbalistycznej kontestacji. Po prostu zmie- niła się technika zapisu poetyckiego, zosta- ła widać uznana przez poetkę, w jak naj- bardziej naturalny sposób, za bardziej no- śną. Tu dobitniej niż w debiutanckim tomie dochodzi do głosu ból i bunt egzystencjal- ny. Choć kłębi się tutaj od emocji, to poet- ka nad nimi panuje, stara się je okiełznać, poddać określonym przez siebie funkcjom poetyckim. A więc ten drugi tomik znowu nie zawiódł, jeśli spojrzymy nań pod kątem warsztatu, artystycznej świadomości, pre- cyzji konstrukcji poetyckiej. Autorka pozo- stała też wierna swojemu językowi, który
konsekwentnie rozwija, obrazowości, celno- ści metaforyki. Są to inne wiersze niż w to- mie debiutanckim. I dobrze. Bardziej doj- rzałe w swojej wymowie, a nawet bardziej gorzkie. Widać tu wyraźnie, jak poetka wy- korzystuje własne doświadczenia, którymi nasyca swoje wiersze, aby stawały się coraz bardziej autentyczne.
Od tamtego tomu minęło, jako się rzekło, szesnaście lat. Pojawiły się nowe pokolenia poetów, przewaliły się najrozmaitsze mody, prądy, snobizmy. Doszła do głosu poezja in- ternetowa, zmieniły się albo zanikły zasady selekcji. Wkradł się do poezji chaos, nikt nie jest w stanie ogarnąć powstającej produkcji poetyckiej, i to najróżniejszego autoramen- tu. I oto po szesnastoletniej przerwie Aldona Borowicz znowu przypomina się kolejnym, trzecim w jej dorobku tomem.
Trudno mówić o kolejnym zaskoczeniu, bo- wiem poetka dała już poznać, co potra . Po- za tym tu i ówdzie publikowała swoje wier- sze, można ją również spotkać na stronach internetowych. Ale wejście na poetycką sce- nę w pełnym blasku książki po takiej prze- rwie musi budzić niezwykłe emocje zarów- no w autorce, jak i w jej czytelnikach.
Tym razem Aldona Borowicz zaprezento- wała poezję krystalicznie czystą, wyważo- ną, emocjonalnie i artystycznie dojrzałą. Jej wizja świata stała się przejrzysta i konse- kwentna, bardzo osobista, ale już nie ego- centryczna.
Przypadkowo zamieszkałam w jednym z wielu światów
– wyznaje poetka w incipicie pierwszego wiersza Wieczór zapomnień. Można od- nieść wrażenie, że jej poezja jest właśnie
36 LiryDram lipiec-wrzesień 2020


































































































   36   37   38   39   40