Page 39 - 28_LiryDram_2020
P. 39

grą z przypadkiem. Z przypadkiem egzy- stencjalnym. Jaki więc jest sens egzysten- cji, co sprawia, że istnieje jakaś wspólnota losów pojedynczego człowieka, całej ludz- kości? Globu, a nawet kosmosu? Czym jest to nasze tu i teraz, a więc miejsce, czas i przestrzeń? Jaki jest sens cierpienia, przemijania? Te problemy poetka wyraź- nie stawia w swoich wierszach, nie sytuuje się natomiast na pozycjach moralizatorki, monopolistki prawdy, kogoś, kto wie lepiej. Jest raczej uczestniczką tego dziwnego ko- łowrotu istnienia; uczestniczką zdziwioną, odkrywającą swoje prawdy, starającą się na swój sposób tę dookolną rzeczywistość uładzić, zbudować z niej swój własny azyl, gdzie:
...motyle potra ą wytańczyć dzikość róż i jabłoni
Poetka – jak wyznaje – pyta Boga, szuka mat- ki, ojca... Ale z jakim skutkiem?
Odnajduję pusty dom bez paleniska i lampy Ktoś zatarł moje ślady stóp
na ścieżkach leśnych
(...)
Jestem znikąd
Na mapie nie ma nawet plamki Jakby tego miejsca Tego czasu nigdy tu nie było
Poczucie wydziedziczenia towarzyszy tym wierszom. Ale nie jednostkowego wydzie- dziczenia. Poetka doskonale wie, że dzieli los zbiorowości i w imieniu tej zbiorowości przemawia, choć czyni to w pierwszej oso- bie. Uwiarygodnia w ten sposób własne po- czucie wspólnoty losów.
Rozważania o przemijaniu, biologicznym sta- rzeniu się, o dojrzewaniu psychicznym, które niekiedy boleśnie poszerza widnokręgi nasze- go poznania, podszyte są  lozo ą, intelektu- alnym dochodzeniem do sedna sprawy; sed- na, które jest niepoznawalne do końca. Można powiedzieć, że jest to poezja dosyć ostra. Stanowi bowiem odpowiedź na wy- zwania naszego agresywnego czasu; rzeczy- wistości pełnej krzyku, reklamowych bill- boardów, wyścigu szczurów, dramatu nie- ustających wojen zacierania się podstawo- wych kryteriów etycznych i estetycznych wartości. Słowem, stanowi reakcję na ca- ły ten jarmarczny zgiełk, który niszczy na- szą wewnętrzną ciszę. Autorka przymierza świat do własnych miar (do czego ma świę- te prawo) i co rusz odkrywa, że on do nich nie przystaje; że rozmija się z jej autorską prawdą i wizją. Widzi więc i pragnie zde- maskować całe kłamstwo świata, jednocze- śnie wiedząc, że tkwi sama wewnątrz niego, a więc jest jakby egzystencjalnie ubezwła- snowolniona. Nie ma w tym niczego z naiw- ności nawiedzonego misjonarza. Jest nato- miast dystans i świadomość realnych losów, uwikłań człowieka i wszystkiego, co istnieje. Zresztą sama powie wprost:
Przerażają mnie moraliści
Zwykle mają podwójne oblicza
chcą zapomnieć o własnych grzeszkach bez pokuty
Nie doszukamy się w tych utworach dyskur- sywnego komunikatu. Wszystko jest tu za- pisane za pomocą metafor i obrazów. Od- wołuje się do intelektu czytelnika, ale także w równej mierze do jego wrażliwości, wy- obraźni, emocji. Rzadko to dziś spotykany
lipiec-wrzesień 2020 LiryDram 37


































































































   37   38   39   40   41