Page 39 - 30_LiryDram_2021
P. 39

 Jacek Jaszczyk ** *
Może – tylko tyle z pewności
I jeszcze być: gdzie w Polskę odlot
Przez szyby przeciągu i pociągi wiatru
Z butów spadła skóra kilometrów
Liszaj na koszuli – łupież chmur
Nie po drodze kontynenty i wody
Gdzie dłoń zwinięta w pokłon
I warkocz spalin wypluty w niebo
Harfa wciąż gra – dzwonek przedostatni Kokon pszczół przez las ucieka i spada Słyszysz? Tarpno słychać pod ręką Świtezianki w oczach zapalają słońce Drewniany cień zasypał ogród gruszkami Nad rynną morwy wiszą jak ćmy Dachówki sprawiedliwe – wypalone trawy Gdy w pawim oku jesień wróży ptakom
Na wodzie znak orła i żaby rechot Zmarszczony farmer przyniósł stonkę
A za nią przyszedł skurcz
Ryba – płynie w żyłach przez ulice
Księżyc – wpada do okien i gnije
Wybacz Polsko sen pod skórą:
i ten krzyk który ulepił we mnie emigranta
Miasto portowe (Dublin)
akwatorium nie śpi
unosi między dźwigarami grzechy świata niedoskonałość zamknięta jak pięść
bije się w kontenerach
z eliptycznych silosów muskularne struktury torowiskiem przetaczają ból niefizyczny wykręcają skaleczone do tłustej rdzy ramiona dźwignic
styczeń–marzec 2021
LiryDram 37












































































   37   38   39   40   41