Page 41 - 30_LiryDram_2021
P. 41

 I ten sam ktoś,
tylko bardziej nie będący mną,
rzucał monetami deszczu.
W jego oczach Praga
stara jak linie papilarne umarłych poetów, woła wciąż
o brudnej wodzie na Powiślu,
i bakteriach przyklejonych
do wszystkich szklanek w Dublinie. Jakby wszystkie te szare wody,
miały dowody i pewność,
że to akt zbiorowego morderstwa,
na wszystkich chwilach zatrzaśniętych w oknach Domu Literatury.
List do portiera Domu Literatury V
Piszę do pani,
bo w Dublinie znowu pada,
a dni są coraz bardziej niepewne.
Słucham morza
przez spękane muszle
i słyszę jak rośnie we mnie
przypływ.
Na brzegu oczy martwej ryby
zapadają w chmurach.
Rozcieram ręką horyzont,
aby ciemność stała się jasna,
jak plama w ranie
wietnamskiej kobiety,
którą na fotografii napalmu
przywiózł z Wietnamu sąsiad.
Ten sam, który w obrazie wojny indochińskiej, rozcięty krawędzią ultrafioletu,
stracił poczucie istnienia.
Piszę do pani, bo tutaj
człowiek człowiekowi zwierzęciem.
Słucham morza
coraz bardziej metalicznego,
i wybieram sobie rodzaj śmierci:
chciałbym umrzeć na zanik pamięci,
w serce wiersza wlewając
śmiertelny ołów.
styczeń–marzec 2021
LiryDram 39




























































   39   40   41   42   43