Page 66 - 36_LiryDram_2022
P. 66

   Czy daje się mówić o ciemności, nie poznaw- szy wcześniej światła? Chyba nie i na tym przekonaniu oparta jest przestrzeń kompo- zycyjna i bodaj moralna tego i innych Listów. Po Leukadyjskiej Skale przyszło mi do głowy kolejne niebezzasadne chyba pytanie, dlacze- go autor nie włożył w rękę niewolnicy noża? Odpowiedź jest równie oczywista: aby gwał- townie nie przerwać bólu i goryczy wynikają- cych ze zniewolenia; mają się toczyć po kres dni. W przeciwnym razie niewolnictwo mo- głoby być potraktowane przez autora i czytel- ników incydentalnie (incydent w życiu i incy- dent w rozwoju społeczeństw). A sam para- dokument o niewolnictwie – za niekompletny. Gdy tymczasem niewolnictwo nie umarło wraz z tamtejszym Rzymem. My wciąż je generuje- my. Ba, jest w nas (o czym później) odwiecznie takie samo, nasz bliźniaczy brat. I jest z nami, niby obok, ale jego oblicza ewoluują i aspirują do coraz bardziej wyrafinowanych. Ta ekspan- sja przeraża swoją inteligencją (czy własną?). I ani się domyślasz, już niewolnikiem się sta- łeś. Już pęcznieją od bio – i cyber kodów sate- litarne banki, te lata świetlne linii papilarnych, rogówek oka, paragrafów, wydłużających się numerów nam przypisanych, wszytych czipów, z góry przeciw nam ustalonych – czy umiemy się bronić? Spryt systemów, w których tkwi- my, nie polega tylko na sile argumentacji. One wymykają się spod naszej kontroli. Przejmują władzę (?). Ze swego założenia mają coś po- rządkować, ale ich natura przygotowana jest do działań totalnych. Oby nie do totalitary- zmu. Skutki znamy: szereg, pięść, głód, mord. Wiem, wiem, przerysowanie tej wizji na- zbyt pali. Ale nie łudźmy się, że to dopiero przyszłość.
Napomknęłam o niewolnictwie jako o naszym bracie bliźniaczym. Zastanawiające. Ale czy
tak aby nie jest? Czy uwarunkowania naszej osobowości nie wpływają na nasze postawy? Bezdyskusyjnie chyba przytakniemy. Wszak jesteśmy oprawcami lub ofiarami. A raczej – oprawcami i ofiarami. Nasza psychika to persona (struktura) niezwykle skomplikowa- na. Bywa, że aktywnie odrzucamy jeden mo- del dyktatu, najczęściej społecznego i ekono- micznego (to się nie wyklucza!), a popadamy w inny – obyczaju, poświęcenia, źle pojmo- wanej moralności czy przyzwoitości. I tu też płaci się ceny najwyższe.
Już pora na obraz, który jest bezpośrednim przełożeniem niewolnictwa, o jakim czytamy w wierszu. Mam na myśli kobiety sprzeda- wane i używane do prostytucji. One jecha- ły do Niemiec, miały tam sprzątać i organi- zować innym domy. Do swojego eldorado nie dotarły. Gwałcone całą noc bez przerwy, traciły przytomność i wolę walki. Jeśli do- brze zapamiętałam, to się nazywa technika „na miękko”.
Zabrakło mi tu Wawrzkiewiczowskiej elegancji słowa i tonów łagodnych (dramat bez rozpi- sania na akty, za to w czasie teraźniejszym). Może powinnam jakoś spointować: że naiw- ność, chwila nieuwagi, niefart i... już były po tamtej stronie.
Teraz mój nowy pan, handlarz oszukanym winem,
W noce podobne do cuchnących studni Pokłada się na mnie, przytłacza swoim Obmierzłym brzuchem, sapie, przeklina, Śmierdzi mu z ust, bije,
Kiedy nie udaję spazmów rozkoszy.
O, jak nic się nie zmieniło. Dwa tysiące lat bez mała mija. W tym czasie nawet Ostia, która podówczas była gwarnym portem położonym tuż nad morzem, zdołała się odeń odsunąć.
64 LiryDram lipiec–wrzesień 2022

























































































   64   65   66   67   68