Page 32 - 38_LiryDram_2023
P. 32

   Mestia, Kaukaz, Gruzja
albo Leszina. Począwszy od tej epoki, dru- giej połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, mojej młodości szczęsnej, umyśli- łem sobie Związek Literatów jako cel. Ot, taka młodzieńcza fantazja. I zobacz, fakt że późno, ale się ziściło. Nawet zostałem war- szawskim prezesem.
Myślę tak, jeśli chcesz poznać moją odpo- wiedź, jako osoby wywołanej do tablicy, to posłużę się cytatem z mojej ostatniej książki poetyckiej, za którą w pewnym sensie otrzy- małem zaszczytną Nagrodę im. Juliusza Sło- wackiego. Chodzi o Nieprzebrane rzeczy. Na- pisałem tam: Wypatruję, czy na północno- -wschodnim krańcu nie dostrzegę mojej ko- lebki, ale gubi się gdzieś w cieniu zapomnie- nia. I ganię siebie za sentymentalizm. Rodzin- ne gniazda nie mają prawa istnieć wiecznie. Na stromym brzegu iluzji tylko kilka postaci
przypomina mi bliskie osób z rodziny oraz niewielu przyjaciół, którzy już umarli: Matkę cudzoziemkę, kontemplującą ryską młodość; swój świat prawie w całości zacho- wała wyłącznie dla siebie.
Ojca, wczepionego w życiodajne piersi dwóch żon następnych.
Brata, spadkobiercę pospolitego losu, utra- conego z powodu raka.
Dwie ciotki o odmiennym usposobieniu; jed- na z niemieckim ordnungiem, druga polsko- -czuła.
Choleryczną i demoniczną babkę, postukującą laską, a nieco dalej drobnego dziadka, szewca z Sosnowej 33, podpartego laską wieczności. Laską o dowolnej łasce.
Przyjaciół mógłbym określać pośmiertnie, gdyby umarli w realu, a nie tylko w żywej pamięci.
30 LiryDram styczeń–marzec 2023
fot. archiwum Grzegorza Trochimczuka
























































































   30   31   32   33   34