Page 56 - 38_LiryDram_2023
P. 56

  dodatkowe ciężary, po co jej bezustanne uże- ranie się z kimkolwiek. Mało poznała przy- padków? Doświadczyła tego miodu, za któ- rym uganiają się dziewczyny i kobiety. Kilka krótkotrwałych związków rozleciało się albo wypaliło tak, że nawet garstka popiołu nie pozostała. A przecież miała w sobie ów pożą- dany skarb kobiecej zalotności. Zbyt mądra, zbyt wiele oczekiwała od mężczyzn, a oni nie mogli dostarczyć jej tego, czego ona ocze- kiwała. Nikt nie jest piękny, młody, boga- ty a na dodatek czuły i odpowiedzialny. I... i... Została kobietą samowystarczalną. Ra- cjonalizm i praktycyzm pozwalały jej na ra- dzenie sobie w życiu. Wtedy, gdy komuniści byli u władzy, i teraz, już po łagodnym prze- wrocie i przejściu na gospodarkę rynkową, gdzie nie wiadomo jeszcze, kto trzyma ster w swoim ręku.
Jance udało się wyperswadować Marii, że je- dynym logicznym rozwiązaniem, głównie kie- rując się dobrem dziewczynek, będzie oddanie ich pod opiekę sióstr służebniczek. Uwolnie- nie się od stresu bieżącego życia, stabiliza- cja ekonomiczna pozwoli Marysi otrząsnąć się i wyjść na prostą. Przecież nie zostawi ich tam na wieczność. Będzie mogła odwiedzać tak często jak zechce. To naprawdę dobra placów- ka. Wie, bo ma rozeznanie, tu i tam podpytała u znajomych księży. Niekiedy komuś przytrafia się takie szczęście, że nawet w nieszczęściu obok pojawia się Janka. Przyjacielska opatrz- ność. Bo w wielu innych przypadkach nikt ta- kiej Janki obok siebie nie znajduje. Można po- znać te biedaczki na wysokich stołkach przy barach. Inne przestały już cokolwiek oglądać w lustrze, siedzą na brzegu wanny i łzawie rozpamiętują swoje życie.
O domu w Chotomowie więcej opowiedziała Marii Siostra Teresa. To zasłużona placówka
z wieloletnią historią. Piętrowy budynek z ce- gły, odbudowany po zniszczeniach wojen- nych, do dziś zachował w stanie prawie nie- zmienionym swój pierwotny wygląd. Siostra zwróciła uwag, że dzięki staraniom Wyszyń- skiego dom pozostał w rękach zakonnic, mi- mo wielu zakusów władz partyjnych i około- partyjnych. Oczywiście musiał spełniać swoje funkcje zgodnie z prawem tak, jak państwo ludowe wymagało od placówek opiekuńczo- -wychowawczych. Pomocne dla utrzymania statusu domu było brewe papieża Piusa XI z 25 listopada 1922 roku skierowane do Je- go Ekscelencji ks. St. Galla Biskupa Polowe- go W.P., w którym dziękuje za jej utworzenie i przesyła Apostolskie Błogosławieństwo. Ta- kie pismo miało moc! Siostra wierzyła w to bez żadnych wątpliwości.
Gdy dziewczynki znalazły się w Chotomowie, warunki bytowe były już znacznej lepsze. Du- że, dwunastoosobowe sale zostały przebudo- wane tak, że dzieci otrzymywały przytulne 2-3 osobowe pokoiki. Ściany w pastelowych, przyjemnych, zróżnicowanych kolorach da- wały dzieciakom poczucie odrębności i przy- tulności, której im, dzieciom z sierocińca, za- wsze brakowało najbardziej, tak jak miłości. Krysia i Ania zajmowały 3-osobowy niebie- ski pokoik na piętrze od strony południowej, dzięki czemu był bardzo jasny, prawie we- soły. Mieszkała z nimi Ula, sierota, pocho- dząca z pobliskiej mazowieckiej wioski. Ula była w wieku Ani, chodziły do jednej klasy w podstawówce, dlatego szybko się zaprzy- jaźniły. Poza tym wyróżniały je charakterki, niewyłącznie cne. One zawsze pierwsze go- towe były do rozróbek, które powodowały u siostry Teresy załamywanie rąk. I biadole- nie. Daremne. W malutkiej Anusi chochlik, u Aneczki diabełek, a Anka, to już ho, ho.
54 LiryDram styczeń–marzec 2023





























































































   54   55   56   57   58