Page 59 - 38_LiryDram_2023
P. 59
– Od Krysi.
– Co tam u niej? Żyje? – Wybiegła, zatrza- skując drzwi.
W uszach Marii trzask zamykanych drzwi tkwił jeszcze w głowie przez dobry moment. Nie wiedziała, gdzie Anka spędza wieczory. Szko- lę porzuciła po drugiej klasie, zapisała się na kurs stenotypistek – to dobry zawód. Jak będzie miała kwalifikacje to znajdzie robotę. Anka poznała dziewczyny, które zajmowały się czymś konkretnym, fryzjerstwem, ma- nicure, nawet masażem. No, przed nimi jest przyszłość, skoro mają konkretny fach w ręku. Dlatego uważała, że prosty zawód to dobry sposób na życie.
Maria uwolniła ją z objęć troskliwego Domu Dziecka i zabrała do siebie zaraz po ukończe- niu szkoły podstawowej. Uzyskała wymaga- ną zgodę Sądu. Krysia przebywała jeszcze w Płońsku.
Powróciła do czytania listu. Chciała dowie- dzieć się, czy Krystyna przyjęła oświadczyny. Bronek obiecał, że będzie dobrym mężem. Pamiętałam tatę, dlatego upewniłam się, że Bronkowi wystarczy praca w kraju. Tak, Ma- mo, przyjęłam oświadczyny. Bardzo, bardzo chcę żebyś go poznała. Bronek powiedział, że zaprasza do Ciechanowa. Ustalimy dobry ter- min i damy znać. Mamy jeszcze czas, najpierw dokończę studia, później planuję zatrudnić się w szkole w Ciechanowie jako polonistka. Wtedy zrobię magisterkę, zaocznie. Całuję was. Pozdrów ode mnie Anię. Co z nią? Czy bardzo daje się Tobie we znaki? Proszę na- pisz kilka słów. Czekam niecierpliwie, Krysia. Maria położyła list na stole. Zamyśliła się. Ży- cie wykładało nowe karty. Kto wie, jaki się oka- że Bronek? Czy córka znajdzie z nim spokój? Krysia taka poważna, traktowała życie bar- dzo serio. Wszystko musiało być poukładane.
Podobna była w tym do babki, niemiecki duch. Anka odwrotnie, łapiduch. Według niej mło- dość to najlepsza pora na zabawę, nie należy przyśpieszać biegu. Jeszcze nie czas na kło- poty.
Zrobiło się już późno. Nie chciała oglądać te- lewizji. Nie była w nastroju na kolejne, bez- nadziejne cokolwiek, płaskie rozrywki, a tym bardziej na horror albo inny, promujący agre- sję film z walkami Wschodu albo gangami w amerykańskim stylu. Rozesłała łóżko, ro- zebrała się i nałożyła piżamę. Na szczęście zdrowie jej dopisywało. Drobne przypadło- ści to pestka. Znała ludzi, których dotknęło prawdziwe nieszczęście – rak. Właśnie Janka powiedziała jej kilka dni temu, że się pilnie wybiera do lekarza. Wyczuła drobny guzek na prawej piersi. Była przestraszona, tyle ko- biet zmaga się z rakiem, robią mastektomię, usuwają im węzły chłonne, co później bardzo utrudnia życie. Wieczne masowanie ręki, aby nie zalegała chłonka, powodująca obrzęki. Ma- ria jej współczuła. Jak umiała, pocieszała ją, ale tylko Janka naprawdę wiedziała, jak trze- ba wspierać bliskich i potrafiła to skutecznie robić. Bóg obdarzył ją darem empatii. A teraz obdarzył ją guzem. To niesprawiedliwe. Ta- cy ludzie nie powinni cierpieć, skoro zostali przeznaczeni do tego, aby pomagać innym. Rozmawiały ostatnio, hipotetycznie oczywi- ście, o tym, czy należy godzić się w krytycz- nych momentach na oddanie organów innej, nieznanej osobie. Maria nie mogła uwierzyć, że Jankę zajmują takie rzeczy. Ale to u niej normalne, spotykała się z ludźmi z różnych środowisk, organizacji, stowarzyszeń. Była bardzo praktykującą katoliczką. Znajdowała czas na wszystko. Maria podziwiała ją, lubiły ją też dziewczyny, Krysia i Ania. Ciocia Jania! Czy teraz poradzi sobie? Maria wierzyła, że
styczeń–marzec 2023 LiryDram 57