Page 68 - 38_LiryDram_2023
P. 68

  Jasiek zobaczył owczarka u nogi górala, ubra- nego w okrągły filcowy kapelusz z krótkim rondem, cuchę, serdak i portki z białego sukna z ozdobnymi parzenicami.
– Co teraz, Aniu zamierzasz? Zostaniesz tu- taj, czy chcesz wrócić?
– Nie, mamo, nie wracam. Tutaj mam pracę. Jeśli wyjedziesz, Jaś zostanie ze mną. Poradzę sobie. Myślę, że ucieczka tego drania jeszcze bardziej mnie wzmocniła. Ale twój przyjazd był mi bardzo potrzebny.
– Krystyna też się zmartwiła. – Maria musiała przypomnieć jej siostrę. – Po rozwodzie jakoś się pozbierała i mówi, że jest teraz spokojna. Praca dodaje jej energii.
– Wiem, wiem, Kryśki nic nie zmoże. Ale co ona może wiedzieć o facetach?
Dni mijały. Anka wychodziła rano do biura, Ma- ria gotowała obiad, chodziła po zakupy do naj- bliższego sklepu na drodze do Kościeliska. Spo- ro czasu spędzała z gaździną na pogaduszkach. Przypadły sobie do gustu. Nieraz doradzały so- bie w sprawach kulinarnych i zwykłych, życio- wych. Maria wybierała się na długie spacery z Jankiem, zaglądając po drodze do pobliskie- go lasu. Lubiła zbierać grzyby.
Anka albo wracała z pracy prosto do domu, al- bo nie. Nie mogła wyzbyć się przyjemności ży- cia towarzyskiego. Chodziła z nowo poznanymi koleżankami do knajpy na wódkę, na tańce i ra- zem z nimi czekała na okazję od miejscowych chłopaków. W towarzystwie zapominała całkiem o porzuceniu. Znowu była sobą. Śmiejącą się, głośną, gestykulującą, czasem filuternie gra- ła rolę małej, niedopieszczonej dziewczynki. Włosy, wciąż długie, farbowała na blond. Nie zdradzała się przeszłością. Ale czy przeszłość ją poniżała, dezawuowała jakoś? Absolutnie nic z tych rzeczy. Wystarczyło być w jej pobliżu,
zatracić się w bieżącej rozmowie nie dociekając niczego, zatrzymywać na chwilę jej rękę w swo- jej. Przypadła do gustu Jędrkowi. Starał się by- wać w jej towarzystwie jak najczęściej. Zaprosił ją na spotkanie sam na sam, co można nawet uznać umówieniem się na randkę. Zgodziła się. Maria z wyrzutem spoglądała na córkę powra- cającą późną nocą do domu. Ale nie robiła jej wymówek. Po co? Nie można jej teraz zacząć wy- chowywać na nowo. Jest dobrze jeśli nie warczy, nie odpyskowuje matce z byle jakiego powodu. W milczeniu trawiła niepokojące ją postępowa- nie Anki. Kiedy się ustatkuje? Jak ułoży sobie życie? Zasypiała wreszcie po godzinie rozmy- ślań, ale wiele razy sen nie przynosił jej odpo- czynku. Czasem, odwrócona twarzą do ściany, cicho popłakiwała, zanim nie zasnęła na dobre. Któregoś dnia zagadała:
– Aniu, planuję jechać do Warszawy. Za kilka dni. Nie mogę już przedłużać urlopu. Na do- datek Krysia chce się ze mną zobaczyć. Zała- twiła sobie wycieczkę autokarową do Włoch. Pierwszy raz wyjedzie za granicę.
– Niech jedzie, w dupie z nią. Ma chęć, to pro- szę. Ja muszę tu tyrać. I ty jedź. Jedź do niej, do kochanej córeczki. – Anka od razu stała się podirytowana.
– Przestań. Co cię znowu ugryzło? Już nie wiadomo, jak z tobą rozmawiać. Aż się bo- ję odezwać.
– Mam przesrane. Ale nie bój się. Jeszcze i ja wygram swój los. Jasia będę zaprowa- dzać do przedszkola. Prawda, Jasiu? Chodź do mamusi, przytul się. – Przygarnęła chłopca.
W niedzielę wybrały się razem na spacer po Krupówkach. Ruch Marię oszałamiał. Patrzyła na turystów młodych i starych, wielu z plecaka- mi. Prawie nikt się nie śpieszył. Co kilkanaście metrów stragany mamiły oscypkami i bundzem.
66 LiryDram styczeń–marzec 2023





















































































   66   67   68   69   70