Page 49 - 42_LiryDram_2024
P. 49
Jakby dzieło było czymś
w rodzaju wzoru czy pro-
gramu, który szukał moż-
liwości zrealizowania się
w Rzeczywistości. Wzoru,
który pośród doświadczeń
wszystkich ludzi szukał tej
jednej osoby, mogącej wy-
konać go idealnie. Wielu lu-
dzi (i zapewne był pośród
nich też niejeden poeta)
przystawało pewnego zi-
mowego wieczoru pod ja-
kimś ciemnym lasem, ale
tylko jeden wiersz Roberta
Frosta stał się ikoną poezji
amerykańskiej XX wieku.
Wielu też poetów zapewne
nieodparcie fascynowały tygrysy, ale tylko jeden – ten Williama Blake’a – przeszedł do historii kultury.
I jest tak, że to nie my wiersze, ale że to one nas znają „na pamięć”. Są archetypowymi, modelowymi przedstawieniami każdej moż- liwej ludzkiej sytuacji uczuciowej.
Tom „Po drugiej stronie skóry” stanowi swego rodzaju podsumowanie twórczości Beaty Za- lot na przestrzeni ponad trzydziestu lat. Lecz choć forma tych wierszy ulega nieuchronnym przemianom, to zasadnicze tematy pozostają niezmienne. Poezja Beaty Zalot łączy w so- bie impresjonistyczną wrażliwość na Natu- rę (w każdym prawie tekście pojawiają się obrazy przyrodniczego piękna) z łagodnym, zwykle nie-dosłownym erotyzmem. Jej bar- dzo charakterystyczną cechą jest także po- stawa „modlitewna”, kontemplacyjna – wiel- bienie świata widzialnego, w który wyraźnie wpisane są znaki sacrum. W wierszach na- pisanych w ostatnich kilku latach (część II),
pojawia się temat reinkar- nacji (np. w cyklu Pytania do archeologa). Kolejnym nowym, istotnym elemen- tem twórczości poetki są znaki wizyjne – niezrozu- miałe w potocznym kon- tekście, prowadzące gdzieś tam, gdzie nie sięga już dyskurs intelektu (np. sło- wa z wiersza Więc tylko już światło).
Poezja Beaty Zalot prze- kształca osobiste w uni- wersalne, a czasem czyni też odwrotnie – tzw. „wiel- kie słowa” wpisuje niemal ukradkiem w sprawy „ma-
łego życia”, na wskroś osobistego i prywat- nego. Proces takiej przemiany metalu nie- szlachetnego w złoto w alchemii nazywa się transmutacją. Proces ten dzieli się na trzy części: zrozumienie materii, rozłożenie jej na czynniki pierwsze, i wreszcie stworzenie nowej, wyższego stopnia materii. I podobny proces odbywa się, kiedy poeta swoje zwy- kłe życie najpierw próbuje zrozumieć, potem poddaje je rozbiorowi, aż w końcu, kiedy już zrozumie, że nie sposób niczego zrozumieć, przekształca tę niezorganizowaną magmę w wiersz – życiosłowo – nadając jej wymiar wszechogarniającego parasola, pod którym schronić się może Każdy.
Poeta, oddając Wam – o Czytelnicy! – ten strzęp wyrwanego z własnych trzewi życia, oddaje także swemu dziełu Wasze żywoty, które jego słowa zdolne były wyrazić, odma- wia za Was modlitwę za żywych i za umar- łych, utwierdzając tym samym sens Waszego ziemskiego bytowania.
styczeń–marzec 2024 LiryDram 47