Page 91 - 42_LiryDram_2024
P. 91

 Marlena Zynger,
Czas śpiewu kobiety. Odsłona pierwsza,
poezja + CD, Wydawnictwo Volumen, Warszawa 2010
informuje ani o sposobie zakotwiczenia po- etki w stolicy, ani jej sentymentalnym odnie- sieniu do miasta. Podmiot liryczny nie tylko jest zdystansowany do otoczenia, do otacza- jącej go rzeczywistości ma nawet stosunek krytyczny. Mieszkanka największego miasta w naszym kraju to osoba trzeźwo oceniająca braki w infrastrukturze i mankamenty dalsze- go niekontrolowanego zaludniania Warsza- wy. W tym wierszu dokonuje jakby rachunku sumienia, w pewnym sensie pokoleniowe- go, dlatego utwór ten nie posiada niczego charakterystycznego dla typowych patrio- tycznych pieśni, nie ma żadnego zabarwie- nia nostalgicznego, a wręcz pozbawiony jest patosu. Rozpoczyna się mocnym akordem – oskarżeniem o dziejowe oszustwo, gdyż po- etka przypatrując się miastu, widzi je także z historycznej perspektywy:
moje miasto wciąż mami wielkością
przyjeżdżają tu w poszukiwaniu właściwego rozmiaru buta i chleba.
Można by długo dyskutować w odniesieniu do konkretnych warszawskich realiów, co tak faktycznie znaczy fraza: wciąż mami /wiel- kością, jednak na potrzeby uwydatnienia ro- li tego obrazu poetyckiego wystarczy skupić się na znaczeniu i konotacjach następujących trzech słów: wciąż, mamić, wielkość. Zawar- ta jest w nich wyraźna sugestia o jakimś mi- tycznym, a współcześnie podtrzymywanym ideale dobrostanu, w którym Warszawa jest miejscem szybkiego wzbogacenia się, robie- nia kariery i realizacji najbardziej wymyśl- nych marzeń. Podtrzymywanie i nieustanne podsycanie tej iluzorycznej opinii skutkuje ciągłym napływem ludności, której zasadni- cze ambicje mierzą wyżej niż tylko aspektów pracy zarobkowej. Wykraczają dużo dalej po- za motywację do podjęcia wędrówki za przy- słowiowym chlebem, bo ten można uzyskać także w innych miejscach. Rzecz w tym, że tu czyni się starania o coś więcej niż tyl- ko zaspokojenie podstawowych potrzeb, co symbolizuje chleb jako brak poczucia głodu. Chodzi o prestiż, koneksje i rozmach w pro- wadzeniu różnych przedsięwzięć, dlatego te aspiracje podniesienia tzw. stopy życio- wej słusznie poetka ironicznie sprowadza do: właściwego rozmiaru buta. W kolejnych dystychach następuje krótka charakterysty- ka migrujących, których czymkolwiek zwabia do siebie stolica:
mówią wieloma językami wieloznacznością gestów
przerysowują znaczenia pompują treści
wyjeżdżają z dużymi ranami
wracają z mocnego przyzwyczajenia.
styczeń–marzec 2024 LiryDram 89























































































   89   90   91   92   93