Page 73 - Przejdz_na_wyzszy_poziom_t1_flipingbook online
P. 73
II. DOOKOŁA śWIATA
Pojęcie tradycji występuje we wszystkich językach europejskich w zbliżonej
formie, wywodząc się z łacińskiego „traditio”. Etymologia odwołuje się do „prze-
kazywania”, „podawania dalej” i mechanizm oraz sens tradycji na tym właśnie
polega. Warto to zaakcentować, gdyż zwykle pojmuje się tradycję jako zbiór raz
na zawsze określonych zachowań, wartości i wzorów, które należy wiernie repro-
dukować. W takim ujęciu tradycja narodowa jest obligatoryjnym dziedzictwem,
które należy darzyć szacunkiem i pielęgnować, a jej kultywowaniu służy wiele
instytucji z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego na czele. W isto-
cie jednak tradycja zakłada zmienność, a każdy akt przekazywania, w tym mię-
dzypokoleniowego, oznacza dostosowanie jej do nowych realiów, pominięcie
jednego elementu, a dodanie innego, modyfikację. Jedyną niezmienną tradycją
jest tradycja martwa. I odwrotnie – tradycja żywa, silna, znacząca społecznie jest
wariantywna, przybiera różne formy. Z tego wynika, że tradycja i zmiana nie są
przeciwieństwami, ale stanowią punkty na pewnej skali. Tradycja jest czymś
w rodzaju hardware’u, teraźniejszość to software.
Tradycja nie jest słowem, którego używamy na co dzień. Najczęściej wystę-
puje w mowach polityków, nauczycieli, kleru, trubadurów narodu. Gdy prześle-
dzi się miejsca, w których pojawia się ten termin, układa się interesująca mapa.
W jej centrum znajdują się oczywiście religia i tożsamość narodowa, zakrzepłe
w spetryfikowanym haśle „Polak katolik” (jego źródła sięgają ponurego czasu
potopu szwedzkiego, gdy szukający ostatniej deski ratunku król Jan Kazimierz
koronował Matkę Boską na Królową Polski). W kraju, którego 97 proc. miesz-
kańców jest ochrzczonych, religia musi stanowić silny punkt odniesienia nawet
mimo trendów sekularyzacyjnych, niechęci do Kościoła jako instytucji i rosną-
cych szeregów agnostyków i apostatów. Znamiennie o przywiązaniu do chrze-
ścijańskich rytuałów świadczy to, że większość młodych Polek – niekoniecznie
religijnych – pytana o wymarzony ślub widzi jedną kliszę: biała suknia z we-
lonem i tonący w kwiatach kościół. Ciekawe jest jednak i to, z jaką łatwością
upowszechniają się u nas nowe ślubne zwyczaje: odprowadzanie panny mło-
dej pod ołtarz przez ojca i zdjęcia czy filmy z uroczystości sformatowane wedle
hollywoodzkich wzorców. Szybkość przyjmowania tych nowinek sprawia, że dla
wielu stają się one, paradoksalnie, częścią tradycji.
Sercem debat na temat tradycji jest obok religii polskość. Dla wielu to nadal
„polski naród, polski ród, królewski szczep piastowy”, dla innych z kolei raczej
gombrowiczowska „gęba”, którą najchętniej byśmy przed Europą odmalowa-
li w ultranowoczesne barwy. Tak czy inaczej odwołanie do polskości pociąga
za sobą ciąg skojarzeń. Może to być stereotypowy obraz ojczystej ziemi, której
nie powinna zanieczyszczać obca zabudowa, obcy ludzie, obce gatunki zwie-
rząt ani roślin (badacze tego zjawiska mówią o topofilii, czyli umiłowaniu miejsc
uznawanych za kwintesencję ojczyzny). Czym dla Irlandii jest jej zachodnie wy-
brzeże, a dla Holandii płaska mozaika polderów, tym dla Polski są miodowe łany
zbóż, płaczące wierzby (zwłaszcza w Roku Chopinowskim) i bociany na błękit-
nym niebie. Emocja narodowa doskonale żywi się takim skrótem. W tym naro-
dowym krajobrazie nie może zabraknąć miejsc zbiorowej pamięci w postaci po-
mników, mogił, monumentów. Są celami świeckich, patriotycznych pielgrzymek
73