Page 208 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 208

polskI dla obcokrajoWcÓW

                   Niestety, wciąż jeszcze nie jest to takie proste. Wraz z wiekiem zużywa się nasz
                   organizm. Komórki regenerują się coraz wolniej i wolniej, aż w końcu przestają.
                   Biologia ewolucyjna za granicę ludzkiego życia uznaje ok. 130 lat. Jeanne Cal-
                   ment prawie ją osiągnęła. Oznacza to, że zużyła swoje ciało prawie do końca.
                   Jeden z najbardziej znanych badaczy starzenia się, prof. Tom Kirkwood z Univer-
                   sity of Newcastle nie przyjmuje tego jednak do wiadomości. Twierdzi, że górna
                   granica wieku człowieka nie istnieje, bo nasz organizm zachowuje zdolność po-
                   wrotu do zdrowia i naprawy uszkodzeń nawet w podeszłym wieku. Na razie jego
                   teorie lepiej niż w życiu sprawdzają się na gruncie literackim. [...]
                   Narodziny babci i dziadka
                   Starość pojawiła się na świecie 30 tys. lat temu. Jako że z biologicznego punk-
                   tu widzenia zbyt długie życie jest nieopłacalne, wcześniej Matka Natura elimi-
                   nowała wiekowe osobniki. Egzystencję człowieka pierwotnego nieoczekiwanie
                   wydłużyła dopiero epoka kamienna. Przeciętna długość życia prawdopodob-
                   nie nie przekraczała jeszcze 18-20 lat, ale pojedyncze jednostki dożywały nawet
                   35-40 lat. W efekcie oprócz dzieci i rodziców na świecie zaistnieli wtedy dziad-
                   kowie i babcie. Wywróciło to do góry nogami stary świat i popchnęło ludzkość
                   do rozwoju. Dzięki nim człowiek ostatecznie odróżnił się od reszty bożego stwo-
                   rzenia (leciwych przodków nie miał nawet neandertalczyk). Wraz z trzecim po-
                   koleniem pojawiły się: tradycja, rodzina i bogowie, a z czasem – również pomysł,
                   żeby wydłużyć życie!
                   Pierwszy o zdobycie nieśmiertelności pokusił się perski heros Gilgamesz. Wpraw-
                   dzie, jak można wyczytać w poświęconym mu eposie, nie przeszedł próby nie-
                   spania i w konsekwencji nie posiadł tajemnicy nieśmiertelności. Udało mu się
                   za to zdobyć magiczne ziele, przywracające młodość. Już trzymał je w ręku, już
                   miał uszczknąć odrobinę, ale przed tą próbą postanowił się ochłodzić. W czasie,
                   kiedy się pluskał, zapach pozostawionej na brzegu cudownej rośliny przywabił
                   węża. Gad połknął ziele a Gilgamesz został z ręką w – powiedzmy – napierśniku.
                   Nigdy więcej człowiek nie był tak blisko nieśmiertelności i wiecznej młodości.
                   A robił co mógł.

                   Jedyne ograniczenie dla poszukiwaczy substancji, którą dałoby się zatrzymać
                   czas, stanowił ich stopień desperacji. A ten od początku osiągał wartości krytyczne.
                   Pliniusz  Starszy,  rzymski  wódz  i  pisarz  –  mogłoby  się  wydawać,  że  człowiek
                   zrównoważony – na młodość zalecał jeść jądra młodych knurów lub wątrobę
                   wilka. Wyznawcy hinduskiej sekty Aghori opowiadali się raczej za ludzkim mię-
                   sem, Kleopatra kąpała się w oślim mleku, a siostrzenica króla Stefana Batorego,
                   Elżbieta, nurzała się we krwi dziewic. Premier Indii, Morarji Desai, wybrał tylko
                   trochę bardziej cywilizowany sposób i radził pić własny… mocz. Kuracja może
                   nie była apetyczna, ale z pewnością zdrowsza niż szklanka wody z Gangesu,
                   w której poziom zanieczyszczeń 30 tys. razy przekracza dopuszczalne normy
                   metali ciężkich.





               208
   203   204   205   206   207   208   209   210   211   212   213