Page 100 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 100
Polski dla oBcokrajowcÓw
pełnometrażowym filmie z Bruce’em Lee w roli głównej szepcze się już od po-
nad dekady, a w kolejce czekają m.in. John Wayne, Fred Astaire i Marilyn Monroe.
Z jednej strony trzeba się śpieszyć – fachowcy twierdzą, że delebryckie eldora-
do długo nie potrwa, bo w obecnym pokoleniu nie ma już gwiazd, których sława
przetrwa dekady – z drugiej lepiej nie podejmować zbyt pochopnych decyzji,
by w pogoni za groszem nie zepsuć rynku i nie zbrukać dorobku zmarłych idoli.
Na straży ich wizerunku stoi dostosowujące się do kulturowych i technologicz-
nych zmian prawo, ale czuwają także wyspecjalizowane firmy dbające o to, by
ich zmarli klienci nie byli wykorzystywani do praktyk, na które nie zgodziliby się
za życia. Największą tego typu organizacją jest obecnie amerykańska firma CMG
Worldwide, która – jak sama twierdzi – reprezentuje swoich podopiecznych „od
teraz do zawsze”. To z nimi trzeba rozmawiać, jeśli ma się propozycje dla Jamesa
Deana, Bette Davis, Elli Fitzgerald, Neila Armstronga, a nawet Malcolma X.
W Stanach Zjednoczonych, mateczniku popkultury, ochronę wizerunku osób
zmarłych (żywych zresztą też) zapewnia prawo reklamowe (Right of Publicity).
Warto podkreślić różnicę pomiędzy nim a prawem autorskim, nawet jeśli cza-
sem trudno określić, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie – bo czy moon-
walk, charakterystyczny krok taneczny Michela Jacksona, to jego dzieło czy ra-
czej element wizerunku? Otóż prawo autorskie chroni dzieła artystów, również
po ich śmierci, natomiast Right of Publicity zapewnia gwiazdom (a po śmierci
ich spadkobiercom) kontrolę nad komercyjnym wykorzystaniem nazwiska, twa-
rzy czy wizerunku, na który składać się może również kostium, gestykulacja, głos
lub charakterystyczne zachowanie.
Łatwo to wytłumaczyć na przykładzie najbardziej skomplikowanego przypad-
ku ostatnich lat – batalii sądowej spadkobierców Marilyn Monroe z autorami jej
zdjęć. Zgodnie z prawem fotografiami dysponują bowiem ich autorzy, ale prze-
cież sprzedając prawa do ich publikacji, handlują również osobowością Marilyn
i jej urodą, czego przez lata próbowała zabronić im spółka The Estate of Mari-
lyn Monroe, LLC. Niedawno sąd rozstrzygnął sprawę, jak się zdaje ostatecznie,
na niekorzyść spadkobierców, dowodząc, że aktorka w chwili śmierci była oby-
watelką stanu Nowy Jork, a tam, w odróżnieniu od Kalifornii, ochrona wizerunku
dotyczy wyłącznie osób żyjących.
[...] Dzisiaj prawo reklamowe funkcjonuje w niemal wszystkich amerykańskich
stanach, a 19 z nich chroni również nieżyjące gwiazdy. W niektórych stanach, jak
Tennessee, przez 10 lat, w innych, na przykład w Indianie – aż 100 lat.
Sięgające coraz dalej – zarówno w czasie, jak i w zakresie pól eksploatacji – prawo
reklamowe nie wszystkim się podoba. W trosce o wolność słowa, powołując się
na Pierwszą Poprawkę do amerykańskiej konstytucji, protestują środowiska…
artystyczne. Twórcy boją się bowiem, że lada moment zabroni im się sięgania do
historii najnowszej, a nawiązywanie w filmie czy tekście piosenki do jakiejkolwiek
ikonicznej postaci z ostatnich kilku dekad będzie ściśle reglamentowane przez
spadkobierców i ich prawników. W odpowiedzi na te głosy uzasadnionej troski
100