Page 130 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 130

PolskI dla obcokrajowców
                   fatalnie siadają. Starał się: sprowadzał aktora, by uczył wymowy, i krawca, by ob-
                   jaśnił, na czym polega elegancja tkaniny, kroju itd. Nie porzuca marzenia, by na
                   uczelni otworzyć wspólną pracownię dla wielu kierunków ze stołem, zastawą,
                   kompletem sztućców i kieliszków.
                   Czy znajdzie zrozumienie w czasach, gdy nauczyciele akademiccy przesiąkli – jak
                   powiada – robociarskimi nawykami? Ot, choćby ta graba wyciągnięta na powi-
                   tanie, również do kobiety. Ot, „podniesienie” podczas przerwy kawowej w konfe-
                   rencji naukowej (brzęk łyżeczek w filiżankach, z końcowym akordem – stukaniem
                   o brzeg naczynia). Profesura w dużej części porzuciła konwenanse odzieżowe i ję-
                   zykowe. Niechlujnie „pracujo”, „ido” i ”mówio”, np. pińcet (500). Tendencja do uprasz-
                   czania języka przechodzi w językowe prostactwo.

                   Słuchanie ze zrozumieniem
                   Przyzwyczailiśmy się, że absolwentom wyższych uczelni brakuje tzw. kompe-
                   tencji społecznych. Tego czegoś z pozoru nieuchwytnego. W oczach pracodaw-
                   ców – nawet bardziej niż wiedzy. Zdezorientowani młodzi ludzie próbują „to coś”
                   nadrobić. Kursy autopromocji, kreowania wizerunku, treningu osobistego. Jak-
                   kolwiek by to nazwać, sprawa – przynajmniej na początku – sprowadza się do ła-
                   tania dziur w kulturze osobistej.

                   Dr Grzegorz Gustaw, psycholog i trener owych umiejętności społecznych, do-
                   strzega wiele zbieżności z zasadami savoir-vivre’u. Wszak tu i tu chodzi o spraw-
                   ne komunikowanie się, zarządzanie sobą w czasie (punktualność), panowanie
                   nad mową ciała (wstrzemięźliwość w gestykulacji). Słuchacze, powiada, są w tym
                   wszystkim coraz lepsi, ale wiele spraw szwankuje. Np. powszechna jest zbyt emo-
                   cjonalna, gwałtowna reakcja na krytykę. Albo nawyk odpowiadania na podniesio-
                   ny głos jeszcze wyższym tonem. A już fundamentalna trudność to powstrzymać
                   się  od  przerywania,  nie  wcinać  się,  uszanować  rozmówcę.  Psycholog  ma  tę
                   przewagę  nad  trenerem  manier,  że  naukowo  uzasadni  korzyść  z  właściwego
                   zachowania: uważnie słuchając, uzyskujesz większy wpływ na rozmówcę, albo-
                   wiem karmisz jego poczucie ważności, a człowiek niczego tak nie uwielbia, jak
                   czuć się ważny.
                   Być może należałoby teraz do programu edukacji – wzorem nauki czytania ze
                   zrozumieniem – wprowadzić naukę słuchania ze zrozumieniem. Uczyć dojrza-
                   łej reakcji na krytykę. Ukazywać dzieciom, że nie ma lepszego sposobu na czyjś
                   krzyk, niż w odpowiedzi obniżyć głos.
                   Takie racjonalne wyjaśnianie sensu dobrego wychowania może być skuteczniej-
                   sze niż odkurzanie przedwojennych kodeksów. [...]

                   Miłość każdego bliźniego
                   Na współczesne maniery wpływa z pewnością równouprawnienie kobiet (już
                   nieładnie jest przedstawić małżeństwo: to pan Nowak, a to Nowakowa). Wpły-
                   wają  zasady  podmiotowego  traktowania  dzieci.  I  poprawność  polityczna,
                   wykluczająca nadmierne zwracanie uwagi na wiek, płeć, kolor skóry. Dziwne, że


               130
   125   126   127   128   129   130   131   132   133   134   135