Page 83 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 83

ii. Być czy mieć?
                   Podobnie zresztą na dwóch etatach jest Anna Wojecka. Po historii. Jej praca ma-
                   gisterska o strajku młodzieży w zespole szkół we Włoszczowie w 1980 r. wzbu-
                   dziła tak duże zainteresowanie, że za namową promotora popracowała nad nią
                   jeszcze rok i powstała z tego książka. W galerii, w taniej odzieżowej sieciówce
                   pracuje już szósty rok. Marzy jej się IPN, ale na razie dostała etat w szkole i wła-
                   śnie przygotowuje się do egzaminów na nauczyciela kontraktowego. Nabijając
                   konwersję, myśli też o studiach podyplomowych z archiwistyki.
                   Ale na przykład Aldona, która pracuje w galerii w jednym z najbardziej eksklu-
                   zywnych butików w Galerii Mokotów, ma przyzwolenie szefostwa, by aż tak bar-
                   dzo nie szarżować z konwersją. Mówi: to nie sztuka wcisnąć coś na siłę klientce.
                   Panie, które tu przychodzą, mogą wydać nawet kilkanaście tysięcy złotych na
                   jedną kreację. Praca Aldony polega na tym, by pomóc klientce wybrać kreację
                   tak, żeby zostało to zauważone i skomentowane na lunchu, raucie czy kolacji.
                   Dlatego po studiach handlowych i kilku latach przepracowanych w sklepach
                   poszła na płatne podyplomowe studia mody i stylizacji. Teraz zaocznie studiu-
                   je psychologię i coraz łatwiej jej dyskretnie i nienachalnie wpływać na wybory
                   klientek.
                   Powidło i snuje
                   Tymczasem te centra handlowe, które akurat nie mogą poszczycić się stałą ofer-
                   tą  kulturalną  (poza  obowiązkowym  kinem),  organizują  coraz  bardziej  ekstra-
                   waganckie „eventy”. W Galerii Krakowskiej rozstawiono na korytarzach makiety
                   przedstawiające wynalazki Leonarda da Vinci. W Panoramie w Gorzowie Wielko-
                   polskim odbył się Dzień Owada. Warszawskie Blue City zaryzykowało pokazanie
                   kontrowersyjnej wystawy „Bodies... The Exhibition”, czyli spreparowanych ludz-
                   kich ciał, szkieletów i organów.
                   Człowiek galeryjny, przechodząc codziennie w drodze do pracy obok spreparo-
                   wanych i wyeksponowanych nieboszczyków, nie myśli za dużo – o śmierci, sen-
                   sie, o czymkolwiek. Idzie odbębnić godziny i nie dać się zeżreć żywcem. A po
                   skończonej 10- lub 12-godzinnej szychcie myśli tylko o tym, by jak najszybciej
                   stąd wyjść.

                   Już po kilku miesiącach pracy w galerii większość zaczyna cierpieć na „ludzio-
                   wstręt”. Bo trudno go nie mieć, gdy zarabia się średnio 10 zł na godzinę i oczywi-
                   ście nie na umowę (etatowi mają trochę lepiej, sprzedawcy zarabiają od 1,4 tys.
                   do 2,5 tys. na rękę, dekorator i starszy sprzedawca 200–300 zł więcej, kierownik
                   sklepu od 3 do 5 tys.), a pracuje po 12 godzin dziennie nawet trzy dni z rzędu.
                   A jak jest inwentaryzacja, to nawet po 16 godzin; to tak zwany elastyczny czas
                   pracy w galeriach handlowych.

                   Na  posadzie  galeryjnej  trzeba  być  miłym  i  uprzejmym,  znosić  różne  kaprysy
                   klientów. I starać się sprzedać jak najwięcej, bo od tego zależy premia. Do tego
                   wystrzegać  się  kolegów  gotowych  do  podłożenia  świni.  Uważać  na  złodziei
                   (choć to coraz częściej zadanie ochrony, która zresztą pilnuje także sprzedaw-
                   ców, kradzieże wewnętrzne to coraz większy problem wszystkich sklepów), bo


                                                                                       83
   78   79   80   81   82   83   84   85   86   87   88