Page 273 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 273

V       TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych




                   konkretnego to ja już nawet nie mówię. A przecież jubileusz za pasem, to już
                   w najbliższą sobotę!
                   J – Spokojnie, mamy czas...
                   Z – Juleczko, siostro moja najmłodsza, ty to zawsze na wszystko masz czas. To
                   już za trzy dni.
                   J – Nie pali się. Jutro pójdę do biura podróży, do „Globusa” albo „Pol-Toura” i cze-
                   goś poszukam. Są zaraz koło szpitala. Skończę nocny dyżur, wypiję mocną kawę
                   i to załatwię.
                   Z – Ale czego konkretnie poszukasz? Masz jakiś pomysł?
                   J – No nie wiem, może mi coś na miejscu podpowiedzą.
                   Z – Tylko pamiętaj o tych upałach i o tym, że dziadkowie już nie mają sił na wy-
                   czerpujące eskapady. Może poszukaj czegoś w maju albo we wrześniu w jakimś
                   śródziemnomorskim kraju, tak oboje będą zadowoleni. I może w jakimś małym
                   miasteczku, żeby nie trzeba było dużo chodzić.
                   J – Dobrze, załatwię to jutro i dam ci znać. Coś jeszcze?
                   Z – Jasne! Chyba najtrudniejsza część przyjęcia. Trzeba zaplanować, kto gdzie
                   usiądzie.
                   J – A nie można zostawić tego na żywioł? Niech każdy siada, gdzie chce.
                   Z – Juleczko, dziadkowie powinni siedzieć nie gdziekolwiek, ale na miejscach
                   honorowych, na górze stołu, w końcu to ich jubileusz. My też powinnyśmy usiąść
                   w takim miejscu, żeby łatwo nam było wychodzić do kuchni i obsługiwać gości.
                   Najlepiej, jeśli usiądziemy obok siebie na drugim końcu stołu.
                   J – Jasne, a ja mogę usiąść na rogu jako szczęśliwa singielka!
                   Z – Hahaha, załatwione, jeśli lubisz kusić los. To usiądź na drugim końcu stołu na
                   wprost dziadka. Ja usiądę koło ciebie z prawej strony, a po twojej lewej posadzi-
                   my Witka i jego żonę. Tak całe rodzeństwo będzie mogło na bieżąco zajmować
                   się gośćmi i przebiegiem imprezy. A przy okazji pogadamy, jak wyremontujemy
                   na letnisko ten domek po prababci, mamie dziadka.
                   J – Jasne, a reszta? Ciocia Lusia na pewno będzie chciała siedzieć koło babci,
                   w końcu to bliźniaczki.
                   Z – A koło niej posadzimy Monikę?
                   J – Lepiej nie. Ciocia przez cały czas dogryzałaby córce, a to zepsułoby atmosferę.
                   Odkąd Monika zrezygnowała z medycyny i zamiast kontynuować tradycje ro-
                   dzinne na pediatrii, zajęła się hodowaniem kóz w Bieszczadach, ciocia nie może
                   jej tego wybaczyć. Na dodatek mieszka na kocią łapę. Dla cioci to koniec świata.
                   A że jest wybuchowa...
                   Z – Monika nie lepsza. Krew nie woda.
                   J – Lepiej posadźmy ją z drugiej strony stołu, koło wujka Józka, brata mamy. On
                   lubi góry, to znajdą wspólne tematy.
                   Z – OK, zapisałam. Czyli tak, Zosiu, po lewej Moniki jej mąż, a koło niego może
                   kuzyn z Wrocławia?
                   J – Nie wiem, czy pracownik korporacji i samotny pracoholik znajdzie wspólne
                   tematy z Amerykaninem, który postanowił robić sery w polskich górach, ale kto
                   wie. Może być ciekawie.



             272
   268   269   270   271   272   273   274   275   276   277   278