Page 276 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 276
V
TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych
miałam też wrażenie, że na bardzo małą skalę. I widziałam, że często rozbijamy
się o różne przepisy i że więcej dobrego mogłabym zrobić, gdybym zmieniła te
przepisy. Ale wiedzieć to jedno, a zdecydować się i rzucić na głęboką wodę, to
drugie. Polityka jakoś zawsze wydawała mi się brudna. Poza tym, kim ja byłam?!
Jakaś pielęgniarka, anglistka z doskoku, biedna dziewczyna z Polski.
PK – I co się zmieniło?
KG-M – Poznałam mojego pierwszego męża. Był milionerem z Kanady, właścicie-
lem ogromnej firmy, z którą się wszyscy liczyli. Najpierw próbowałam jeszcze coś
robić dzięki fundacji, którą założyłam. Dzięki mężowi miałam kontakty i możli-
wości i wszystko od razu nabrało przyspieszenia. Obracałam się wśród śmietanki
towarzyskiej, spotykałam osoby z pierwszych stron gazet, a to zawsze popłaca.
PK – A potem prosto do polityki?
KG-M – Nie, jeszcze nie. Potem złapałam na jednym z wyjazdów paskudne cho-
róbsko. Długo zdrowiałam i dochodziłam do siebie. I wtedy zaczęłam trochę
pisać, trochę malować. Odkryłam świat, który dotąd był mi obcy. Ale zupełnie
amatorsko. A poza tym mój syn miał wtedy pięć lat i bardzo mnie potrzebował.
PK – A dlaczego nie zajęła się Pani sztuką?
KG-M – Przez to, co zaczęło się znowu dziać na świecie. Wie Pan, jaka była sytu-
acja polityczna i ekonomiczna. Stwierdziłam, że już czas wrócić do gry. Poza tym
źle się działo w moim małżeństwie i chciałam wykorzystać ten czas ostatnich
możliwości. I wtedy weszłam do polityki.
PK – To dobrze Państwo to ukrywali, bo gazety plotkarskie zwietrzyły krew do-
piero, kiedy była już Pani w parlamencie.
KG-M – Wszystko zaczęło się dwa lata wcześniej, ale na zewnątrz zachowywa-
liśmy pozory, co było z korzyścią i dla mnie, i dla męża. Tak oboje zyskaliśmy
i rozeszliśmy się w najodpowiedniejszym momencie.
PK – Ale chyba mają Państwo dobre relacje.
KG-M – W końcu mamy syna i Adam trzyma nas ciągle razem, ale każde z nas
poszło swoją drogą.
PK – A dokąd zaprowadziła Panią?
KG-M – Najpierw, jeszcze zanim zajęłam się polityką, poznałam Thomasa, który
był wówczas lekarzem w jednym z nadzorowanych przez moją fundację ośrod-
ków. Potem został moim drugim mężem. Spędzaliśmy czas między Niemcami
i Afryką.
PK – Nauczyła się Pani niemieckiego?
KG-M – Nie, na początku angielski nam wystarczał, a potem okazało się, że ciąg-
nie mnie dalej, a Thomas nie widzi świata poza szpitalem. I po dwóch latach zde-
cydowaliśmy się rozstać.
PK – Chyba nie tylko szpital był tego powodem? Mam na myśli Pani głośny ro-
mans z hiszpańskim aktorem.
KG-M – W sumie gdyby mój drugi mąż nie spędzał czasu ciągle w szpitalu, to nie
wiem, czy szukałabym kolejnego.
PK – Zostawmy to. A jak wyglądało to trzecie małżeństwo?
KG-M – Zaskakująco. Myślałam, że to tylko krótki romans na osłodę, a okazało
się, że Carlos jest wspaniały i świetnie się ze sobą dogadujemy. Może dlatego, że
275