Page 274 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 274

V
                                                           TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych



                   Z – To ustalone. A koło niego jego rodzice. Ojciec Adama, Jacek (w końcu to eme-
                   rytowany nauczyciel geografii) chętnie pogada ze Steve’em, a jego mama, ciocia
                   Celina, będzie siedziała koło dziadka. A jak wszyscy wiemy, to jego ukochana
                   córeczka. I pracuje na tym samym oddziale, co on kiedyś. Zawsze powtarza na-
                   szej mamie, że szkoda, że Halina nie jest taka jak Celina. Niech więc siedzi koło
                   cioci. Tak będzie miał dobry humor. On nie lubi dużych imprez rodzinnych, więc
                   sama wiesz...
                   J – Bardzo sprytnie. A kogo posadzimy po drugiej stronie stołu?
                   Z – Koło babci ciocia Lusia, to już wiemy. A koło niej może naszych rodziców?
                   W końcu mama zaraziła ciocię pasją do kryminałów, a odkąd ta owdowiała, to
                   czyta pasjami. Tak sobie porozmawiają i ciocia zapomni o Monice. A koło taty
                   posadzimy jego brata.
                   J – Brata i to brata!
                   Z – Hahaha! Dawno się nie widzieli, bo Dominik ma dużo obowiązków w klasz-
                   torze, ale na taką imprezę na pewno przyjdzie.
                   J – A koło mnie usiądzie Marta. Miała do mnie jakąś sprawę, to mi powie, co to
                   za tajemnica.
                   Z – Poza tym tak będzie daleko od Adama. Odkąd zaczął pracować w tej mię-
                   dzynarodowej korporacji, strasznie zadziera nosa. A Marcie to działa na nerwy.
                   I irytuje ją, kiedy brat jej wypomina, ile on zarabia, i mówi, że ona jako studentka
                   na krakowskiej ASP będzie tylko bezrobotną artystką.
                   J – To jeszcze zobaczymy. Fortuna kołem się toczy!
                   Z – Marta ma przyjść z nowym chłopakiem. Podobno to coś poważnego.
                   J  –  Super,  będzie  siedział  na  wprost Witka.  Nasz  braciszek,  psycholog,  to  się
                   z każdym dogada.
                   Z – Koło niego może posadzimy drugiego męża cioci Beaty, a koło niego ciocię.
                   Tak będą wystarczająco daleko od dziadka, który nie może wybaczyć swojej sio-
                   strze, że po sześćdziesiątce postanowiła się rozwieść i znalazła sobie dwadzieś-
                   cia lat młodszego męża. I to barmana w Londynie! I jakby tego było mało, to
                   zamieszkali w Australii.
                   J – No tak, dla dziadka, tradycjonalisty, to tragedia. Ale chyba mamy gotowy
                   plan, Zosiu. Osiem osób po jednej stronie stołu, osiem po drugiej, na honoro-
                   wych miejscach dziadkowie, a na wprost dziadków my dwie. Wszyscy, ufff... Re-
                   lacje rodzinne nie są łatwe.
                   Z – Zwłaszcza, kiedy mimo wszystko trzeba zadbać o to, żeby dobrze się bawić.
                   J – No to do jutra. Kiedy znajdę coś sensownego w biurze podróży, zadzwonię
                   do ciebie.
                   Z – Świetnie. To do jutra. Wyśpij się dobrze, te nocne dyżury cię wykończą.
                   J – Taki już los lekarza, ale przyganiał kocioł garnkowi... Ty też przy tych korek-
                   tach dla wydawnictw siedzisz całymi nocami. Pa, Zosiu! Uściskaj Darka i dzieci
                   i powiedz Oli, że ulubiona ciocia pamięta o jej urodzinach.
                   Z – U nas to impreza goni imprezę!
                   J – Tak to już jest w dużej rodzinie...




                                                                                         273
   269   270   271   272   273   274   275   276   277   278   279