Page 284 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 284
V
TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych
mokrą robotą, bo to znaczyło, że nie są wystarczająco inteligentni i sprytni, żeby
wymyślić odpowiedni plan. Przyczyna musiała leżeć gdzie indziej...
Komisarz Borek nie miał jeszcze opinii patologa, doktora Żurka, ale stwier-
dził, że ofiara musiała zginąć między dziesiątą a trzynastą. Leon Kopacki był
właścicielem średniej wielkości firmy tekstylnej. Dzisiaj miał pracować w domu.
Jak powiedział żonie, wychodzącej z domu tuż przed dziesiątą, miał do przejrze-
nia mnóstwo papierów, jakieś umowy i chyba też zaplanowane spotkania. Żona
spiesząca się do swoich spraw nie pytała o szczegóły. Wróciła o trzynastej i zaj-
rzała do męża, żeby zapytać go, co chce na obiad, ale ten już nie żył. Informacje
o mnóstwie dokumentów się zgadzały, na biurku było ich sporo. Komisarz prze-
zornie kazał też sprawdzić żonę, wiadomo, według statystyk najczęściej winny
jest współmałżonek, ale miała alibi. Z domu pojechała do siostry, a potem obie
były na zakupach i na kawie ze wspólniczką, z którą prowadziły butik, żeby omó-
wić jakąś inwestycję. Obie panie to potwierdziły. Zresztą także kamery w domu
Kopackich zanotowały jej wyjście i powrót. No właśnie, kamery...
Komisarz postanowił przejrzeć całe nagranie z tych trzech godzin, a nie tylko,
czy zgadzają się godziny potwierdzające alibi żony ofiary. Przecież skoro Kopacki
miał spędzić ten czas w domu, a jednocześnie się z kimś spotkać, to spotkanie
musiało się odbyć w jego gabinecie.
Zostawił miejsce zbrodni do zabezpieczenia funkcjonariuszom i technikom,
a sam zabrał nagranie i pojechał na komisariat. Był pewny, że tu kryje się rozwią-
zanie zagadki śmierci Kopackiego. Za kierownicą zastanawiał się, kim mógł być
morderca. Może to jakaś kochanka, która pojawiła się pod nieobecność żony?
A może wspólnik? Komisarz dzwonił do niego kilka razy, ale ten nie odbierał. Pa-
trol policji nie zastał go ani w firmie, ani w domu. Zabił i uciekł? A może po prostu
Bogu ducha winny zajmował się sprawami firmy na mieście? Sekretarka wiedzia-
ła tylko, że pan prezes Skoczek wyszedł na spotkanie, nie wiedziała jednak z kim.
A może to jakiś nowy partner w interesach czy klient? Podobno mieli ostatnio
w firmie jakieś problemy. Może jeszcze ktoś, kogo do tej pory nie podejrzewał?
Borek miał nadzieję, że znajdzie odpowiedź na te wszystkie pytania, kiedy przej-
rzy nagranie i kiedy technicy zajrzą do komputera ofiary...
29 Bartek i gęsi
Dawno temu, w pewnej wiosce mieszkał sobie Bartek. Był dobry i pracowity,
ale miał strasznego pecha. Ciągle brakowało mu pieniędzy na życie, bo zbiory
były marne, to przez nadmiar deszczu, to przez suszę, to zwierzęta chorowały, to
dzieci... Jednym słowem pech. Jednego tylko Bartkowi nie brakowało – rozumu.
Z całej okolicy przychodzili do niego ludzie po radę, a ten nie dość, że doradził
mądrze i roztropnie, to przy tym sprytu mu nie brakowało. Nieraz w podzięko-
waniu za pomoc coś zarobił, ale trudno mu było za to utrzymać żonę i czwo-
ro dzieci. Postanowił więc pójść do dziedzica z prośbą o wsparcie i zanieść mu
w prezencie ostatnią gęś. Żona ją złapała, oskubała i pięknie upiekła na złoto.
283