Page 289 - Nadstaw Ucha Elżbieta Zarych_html5 bez hasła platforma dzwonek
P. 289
V TranSkrypcje nagraŃ STudyjnych
spełnić swoje marzenie. Wreszcie po długiej drodze dotarł zmęczony i brudny do
chaty czarownicy. Miejscowi, którym pomogła, nie nazywali jej czarownicą – jak
ci, którzy bali się jej zaklęć i magii – ale wiedźmą, bo dużo wiedziała i rozwiązy-
wała wszystkie problemy. Książę opowiedział jej o swoim marzeniu i problemie,
a wiedźma zgodziła się mu pomóc. Ponieważ jednak w życiu nie ma niczego za
darmo, ale zawsze jest coś za coś, czarownica nakazała księciu przybyć następ-
nego dnia na krakowski rynek z drużyną i zapowiedziała, że zamieni większość
rycerzy w gołębie i tak – jako zastaw za otrzymane skarby – będą oni czekać na
powrót Henryka z koroną.
Książę się zgodził. Wrócił do zamku i następnego dnia przybył na rynek z całą
drużyną. Przybyła też wiedźma, budząc swoim pojawieniem się strach wśród
mieszkańców. Wymamrotała pod nosem jakieś zaklęcie i rycerze zaczęli się kur-
czyć, rosły im pióra... i po chwili mnóstwo gołębi obsiadło kamieniczki na rynku.
Każdy kawałek muru, którego dotknęły, odpadał i zamieniał się w złoto i szla-
chetne kamienie.
Książę z całym tym bogactwem wyruszył w długą drogę do Rzymu. Jednak
nie dotarł do papieża, korony nie zdobył, a majątek uzyskany dzięki czarownicy
roztrwonił po drodze, w sumie nie wiadomo do dziś na co. Jedynie w Krakowie
zostali, wciąż czekając na zdjęcie z nich czaru, książęcy rycerze zamienieni w go-
łębie. I tak krążą po mieście do dziś, a mieszkańcy przyzwyczaili się do ich obec-
ności i nawet te ptaki polubili.
Jak z kolei podają historycy, wieziona do papieża suma – zapewne inne-
go pochodzenia niż magiczne – była ogromna i wynosiła 12 tysięcy grzywien
(wówczas za 700 grzywien można było kupić całą wieś), a ukradł ją wysłany
przez Henryka do papieża poseł. Złodziej, chcąc się zabezpieczyć przed zemstą
księcia, kazał swojemu bratu, lekarzowi na wrocławskim dworze, otruć Henryka.
A sam ukrył się z pieniędzmi w Wenecji. I tak Probus nie został królem, ale zmarł
zaledwie dwa lata po zostaniu księciem krakowskim. Przetrwała po nim między
innymi legenda tłumacząca sympatię do gołębi.
37 szarlotka babci
H – Cześć babciu!
B – Helenka! Jak miło, że dzwonisz! Co u ciebie słychać?
H – Wszystko dobrze. Dużo pracy jak zawsze, ale przyjdę, jak obiecałam, w nie-
dzielę, to sobie porozmawiamy.
B – Już się cieszę na to spotkanie. Upiekę jakieś dobre ciasto.
H – Ja też dzwonię właśnie w sprawie ciasta. Jutro wpadną do nas znajomi Mar-
ka i chciałam upiec twoją słynną szarlotkę, ale gdzieś położyłam przepis, który
mi ostatnio dałaś, i nie mogę go znaleźć. Mogłabyś mi jeszcze raz powiedzieć, jak
ją zrobić? Tak krok po kroku, bo wiesz, że nie jestem najlepsza w pieczeniu. Po
prostu mam dwie lewe ręce.
B – Dasz sobie radę, wierzę w ciebie. Mogę ci przesłać przepis mejlem albo zro-
bić zdjęcie.
288