Page 181 - Przejdz_na_wyzszy_poziom_t1_flipingbook online
P. 181
V. SMACZNIE I ZDROWO
Mimo to na obiad otwieramy wyprodukowany w Ho Szi Min City rosół kur-
czak chiński. W środku dwie saszetki – pierwsza zawiera coś jakby sproszkowaną
kostkę rosołową i suszony szczypiorek, druga ma w sobie tłuszczyk z dodatkiem
jakiejś ostrej przyprawy. Zgodnie z rysunkową instrukcją mieszamy zawartości
saszetek w miseczce, sypiemy makaron i zalewamy. Pachnie sitkiem zlewozmy-
waka, ale w smaku OK. Po wierzchu pływają oka (choć mniejsze od naturalnych),
a na dnie osadzają się drobiny pieprzu – jak w prawdziwym rosole. Nie wiemy tyl-
ko, dlaczego autor rysunku na opakowaniu zaleca zjedzenie tej zupy pałeczkami.
Kolacja: wyprodukowana w Małkini zupa krewetkowa. Na opakowaniu
zdjęcie talerza z krewetkami królewskimi – takimi jakie podają w warszawskiej
restauracji ToBaYa po 53 zł za porcję. Nasza zupka kosztuje 1 zł 49 gr. Kowalski
wącha ją i kojarzy z wyrobem czekoladopodobnym, jaki kupowała mu mama za
komuny. Głuchowskiemu pachnie PRL–owskim pasztetem z puszki. Smak nie
ma nic wspólnego z krewetką. [...]
Dzień drugi zaczynamy od zalania dwóch barszczów czerwonych. Pierwszy
– marki Kim Lan – jest produkowany na Ukrainie. Drugi – marki Amino – re-
klamuje się na opakowaniu sloganem „Polski smak” i faktycznie pochodzi z po-
znańskiej fabryki koncernu Unilever. [...] Pierwszy ostrzejszy, lepszy w smaku,
ale jego wściekle różowy kolor przypomina najtańszą oranżadę. Drugi ma ładny,
intensywny kolor, smak gorszy, w dodatku daje efekt piasku w ustach.
Tirowiec i tłumacz jedną zupkę jedzą
Na obiadokolację zalewamy sobie grochową i kaczkę orientu. Jemy w ponurych
nastrojach. Od 48 godzin nasze żołądki nie dostały nic prócz rozpuszczonego
instantu. Głuchowskiemu bardziej niż zwykle trzęsą się ręce – objawy czy suge-
stia? W aptece koło redakcji mierzą mu ciśnienie. Jest 145 na 100, choć zwykle
było 120 na 90. Trzeba iść na spacer.
Idziemy do Tesco.
Stajemy pod regałem z chińskimi zupami – obok ryżu i makaronów leży ich
przeszło 40 rodzajów na trzech rzędach półek. Pytamy kupujących, dlaczego
wybierają właśnie to.
– Zachowuję płodozmian. Jeden dzień jem smażone, jeden dwie-trzy zupki,
potem smażone, znowu zupki – mówi Henryk, kierowca TIR-a z Inowrocławia. –
Tylko trzeba pamiętać, że jak zupka ostra, to dużo popić.
– Na pełny żołądek tego nienawidzę, ale taką mam pracę, często do wieczo-
ra, że koło szóstej zjadam wszystko, szczególnie napapryczone – bydgoszczanin
Wojtek pracuje jako tłumacz w zakładzie produkującym m.in. syntetyczne flaki
do kiełbas. – Po pięciu kawach i 20 papierosach ostra zupka regeneruje przełyk
lepiej niż cokolwiek innego.
„Dobre prognozy dla rynku zup instant wynikają właśnie ze zmian w rozkła-
dzie dnia Polaków – pisze w portalu www.wiadomoscihandlowe.com.pl Moni-
ka Jusińska-Zbiegniewska, menedżerka z Nestlé. – Nasz czas pracy wydłużył się
do godz. 17–18, jednocześnie nie mamy jeszcze zwyczaju wychodzenia w czasie
pracy na obiad. Poszukujemy zatem gorących przekąsek, które można spożyć
w biurze. Popyt na dania instant trwa cały rok. Gdy kończy się wakacyjny pik na
181